W trakcie lekcji w szkole podstawowej doszło do zapłonu telefonu komórkowego należącego do uczennicy. Na miejscu interweniowali strażacy pożarni. Okazuje się, że urządzenia nie podłączono do prądu, zatem nie doszło do zwarcia ładowarki.
Do groźnego incydentu doszło w szkole podstawowej z Zespołu Szkół im. Jana Pawła II w Łebieniu, niedaleko Lęborka w województwie pomorskim.
Gdy trwały lekcje, w jednej z sal zapalił się telefon należący do jednej z uczennic. Dyrektorka szkoły natychmiast zawiadomiła Straż Pożarną. Palące się urządzenie udało się ugasić stosunkowo szybko przy użyciu gaśnicy proszkowej.
Jak informuje ochotnicza jednostka, zrobił to uczeń szkoły, a jednocześnie członek Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej z Łebienia Aleksander Wilga.
St. kpt. Marcin Elwart z Komendy Powiatowej PSP w Lęborku w rozmowie z Polsat News poinformował, że gdy doszło do zapłonu telefon nie był podłączony do prądu. „Uważamy, że mogło dojść do zwarcia baterii” – powiedział strażak.
Na szczęście nikt nie doznał żadnych obrażeń.
Przeczytaj również:
- Polski żołnierz poważnie ranny. Wezwano śmigłowiec LPR
- Nasz trener powiedział to po pierwszej połowie. Jest nagranie z szatni Polaków. Probierz nie gryzł się w język! [WIDEO]
- Żołnierze na granicy mają problem z groźną chorobą. „Epidemia puka do drzwi”
Źr. Polsat News