Smolasty zabrał głos po aferze z koncertem w Nysie. Raper złożył wyjaśnienia przed fanami.
Na koncert w Nysie Smolasty się spóźnił, a następnie oświadczył, że w wyniku zmęczenia może nie udać mu się go zagrać. Zasugerował, że zejdzie na dół i po prostu porozmawia ze swoimi fanami. Ci byli jednak wściekli.
Wtedy „Smoła” zaczął zrzucać winę na swojego menadżera. – Mój menadżer w***ł mnie w taką trasę koncertową, gdzie k***a mam dwa koncerty dziennie. Muszę jeździć po całej Polsce, ledwo żyję, […] zwalniam go dzisiaj i po prostu nie dajcie się nikomu wykorzystywać, okej? […] Ja jestem przemęczony totalnie i ledwo żyję, potrzebuję być podłączony do kroplówki, żeby zagrać koncert dla was tutaj. Ja was kocham za to, że tu jesteście – mówił. – Nawciskał mi koncertów tyle, że ja nie mam swojego życia. Nie widziałem swojego psa od trzech miesięcy, swojej mamy nawet… Jest mi przykro, że nie mogę zaśpiewać piosenki nawet, bo mam przetyrane gardło – dodał.
30 sierpnia artysta postanowił odnieść się do całej sprawy. Zamieścił nagranie na InstaStories, w którym tłumaczu swoje zachowanie i kaja się za to, co zrobił w Nysie na scenie.
– Wiedziałem, na co się piszę, podpisałem świadomie umowę na liczbę koncertów, która i tak nie była jakaś zatrważająca, a siadło mi gardło i zwaliłem winę na gościa, którego nawet nie było na miejscu. To było fatalne z mojej strony. Chciałbym go za to przeprosić publicznie – powiedział.
– Nysa, ja wiem, że ten koncert nie był najwyższych lotów. Był żenujący, co mi się zdarza bardzo rzadko i co mogą potwierdzić wszyscy praktycznie. Zagrałem ponad 700 sztuk i może dwie/trzy były nieudane. Reszta była na pełnej energii. Ustaliliśmy z organizatorem koncertu, że zagram drugi raz dla was. Bez brania żadnego honorarium, po prostu, żebyście zobaczyli, jak wygląda prawdziwy koncert Smolastego na żywo. Bez wymówek, bez bezsensownych żali na scenie, po prostu czysta, mocna energia – dodał.