Mendażer rapera Smolastego przerwał milczenie. Nawiązał do głośnej sytuacji z udziałem muzyka podczas koncertu w Nysie.
O tej sprawie mówiła cała Polska. Raper Smolasty zjawił się w Nysie, gdzie miał zagrać koncert. Najpierw jednak spóźnił się dość długo, a następnie dał do zrozumienia, że nie ma siły zagrać koncertu. Zaczął sugerować, że może zejść do fanów i z nimi porozmawiać.
Gdy ci zaczęli wyrażać swoją dezaprobatę muzyk przyznał, że jest zmęczony, ponieważ jego mendażer zabukował mu po dwa koncerty dziennie. Po chwili Smolasty, używając wulgaryzmów, stwierdził, że zwolni go za ten sposób rezerwacji wydarzeń. – Mój menadżer w***ł mnie w taką trasę koncertową, gdzie k***a mam dwa koncerty dziennie. Muszę jeździć po całej Polsce, ledwo żyję, […] zwalniam go dzisiaj i po prostu nie dajcie się nikomu wykorzystywać, okej? […] Ja jestem przemęczony totalnie i ledwo żyję, potrzebuję być podłączony do kroplówki, żeby zagrać koncert dla was tutaj. Ja was kocham za to, że tu jesteście – krzyczał „Smołą”.
Teraz głos w tej sprawie zabrał sam zainteresowany, czyli menadżer artysty. Skontaktowali się z nim dziennikarze „Faktu”, którzy poprosili go o komentarz w sprawie, której głośno było w całym kraju.
Marcin Adamkiewicz, bo o nim mowa, nie był jednak zbyt wylewny. – Nie chcę tego komentować, mogę tylko powiedzieć, że to co powiedział (przyp. red. Smolasty) nie jest prawdą – powiedział. Co więcej, Adamkiewicz potwierdził, że nadal pozostaje menadżerem Smolastego. Dodał też, że podczas jednego z najbliższych koncertów raper ma wyjaśnić całe zajście.