Nie działo się tam dobrze – mówi babcia 3,5-letniej Helenki. Dziecko w stanie skrajnego wyczerpania przybyło do zielonogórskiego szpitala w niedzielę. Okazało się, że było karmione winogronami i mlekiem. Od tego momentu trwa walka o życie dziewczynki. Jak to się stało, że nikt nie interweniował ws. dramatu, które przeżywała mała Helenka.
Historia małej Helenki, która w niedzielę trafiła do szpitala w Zielonej Górze wstrząsnęła Polską. Dziecko w stanie skrajnego wyczerpania i odwodnienia przywieźli rodzice. Lekarze informują, że 3,5-letnia dziewczynka ważyła zaledwie 8 kg, czyli dwukrotnie mniej, niż powinno mieć dziecko w jej wieku.
Sprawą szybko zajęła się prokuratura. Okazało się, że matka dziecka – 42-letnia Magdalena J. – była weganką (fruturianką) i wspólnie z 45-letnim Rafałem B. (ojcem dziewczynki), z powodów ideologicznych, karmili dziecko wyłącznie owocami (winogronami) oraz mlekiem matki.
Co więcej, z ich rozmowy w szpitalu wynikało, że zamierzają „oczyścić” organizm dziecka po pobycie w szpitalu, gdyż ich zdaniem jest ona narażona na działanie tamtejszych „toksyn”. W związku z powyższym dokonano zabezpieczenia, blokując rodzicom możliwość wcześniejszego wypisu dziecka. Prokuratura prowadzi sprawę w kierunku narażenia 3-latki na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Rodzice Helenki doprowadzili dziecko do skrajnego stanu. Dlaczego nikt nie interweniował?
Wiadomo, że małżeństwo mieszkało w wiosce Okunin pod Sulechowem. Wstępne ustalenia wskazują, że byli oni wycofani, wręcz aspołeczni. Co ciekawe, skutecznie zablokowali dostęp do swojej pociechy nawet od najbliższych. W domu widywany był jedynie jej dziadek ze strony ojca, natomiast nie wiadomo, czy spotykał też wnuczkę. Wspomina o tym babcia 3,5-letniej Helenki.
Kobieta podkreśla, że jej córka nie chciała, by miała kontakt z wnuczką. Wiedziała jednak, że 42-latka była fruturianką i stosuje radykalną dietę. – Od trzech lat pije tylko soki – powiedziała w rozmowie z „Faktem”.
Podczas rozmowy zasugerowała nawet, że w domu dochodziło do przemocy. – Nie działo się tam dobrze – powiedziała. – On ją bił – dodała.