Opancerzone BMW serii 7 Protection, którym porusza się Karol Nawrocki wzbudziła kontrowersje w mediach. Wiele osób oskarża prezydenta o rozrzutność. Zarzuty odpierają przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP. – Ale to rowerem ma jeździć prezydent? – zapytał jeden z ministrów. Samochód prezydenta Nawrockiego wywołał ostrą dyskusję w niedzielnym programie w Polsat News.
Fakt, że prezydent Karol Nawrocki porusza się elitarnym modelem BMW serii 7 Protection nie podoba się niektórym politykom ze środowiska Koalicji Obywatelskiej. Zarzucają oni prezydentowi prowadzenie wystawnego trybu życia.
Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, odpierał te zarzuty. Prezydencki minister podkreślił, że to szef MSWiA nadzoruje kwestie samochodów dla osób piastujących najwyższe stanowiska państwowe. – Pan (Marcin) Kierwiński się tym zajmuje – podkreślił w „Śniadaniu Rymanowskiego” w Polsat News.
Kłótnia o samochód Nawrockiego. Oto reakcja ministra
Przydacz uważa, że łączenie samochodu z tym, że prezydent zawetował ustawę wiatrakową jest nielogiczne. – To jest państwowe auto, dziś korzysta z niego prezydent, jutro być może premier. (…) Próba odwrócenia od tego, że koalicja realizuje niemieckie interesy kosztem ludzi na wsiach (to nawiązanie do ustawy wiatrakowej – red.), jest tak absurdalną próbą, że aż wstyd – podkreślił.
– Ale ktoś zamówił tak drogi samochód… To prezydent, a nie my – zareagował Grzegorz Napieralski z KO. – Ale to rowerem ma jeździć prezydent? – pytał Przydacz.
Dodatkowo wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) uznał całą debatę za błahą, zwracając uwagę, że bezpieczeństwo głowy państwa czy premierów nie powinno być przedmiotem sporów politycznych — niezależnie od tego, kto jest u władzy. Jak zaznaczył, „każdy roztropny Polak wie, że prezydent w swoim gabinecie nie zamawia sobie samochodów”.