W piątek odbyły się pierwsze spotkania 2. kolejki PlusLigi. W hicie weekendu Lotos Trefl Gdańsk nie pozostawił złudzeń rywalowi z Kędzierzyna-Koźle, pokonując go gładko 3:0. W drugim starciu beniaminek z Lubina nie był w stanie nawiązać wyrównanej walki z mistrzami Polski, ulegając 0:3.
„Czarny koń” rozpoczyna marsz?
Od samego początku spotkania gospodarze chcieli pokazać, że nie bez kozery stawia się ich w roli „czarnego konia” (8:6). Kędzierzynianie mieli spory problem w wejście w mecz, przez co ich strata rosła (13:8). W końcu jednak podopieczni Sebastiana Świderskiego ruszyli do ataku, doprowadzając do wyrównania (17:17). Pościg kosztował ich jednak sporo sił, co skrzętnie wykorzystali rywale, ponownie budując przewagę (20:17), którą utrzymali do końca seta (25:20).
Nieudany początek mocno odbił się na gościach, którzy nie potrafili wejść na swój optymalny siatkarski poziom (5:2). Gdańszczanie grali bardzo skutecznie (10:5) i mimo małego przestoju (10:9), kontrolowali wydarzenia na parkiecie (15:11). ZAKSA mocno szarpała grą (17:16), ale pojedyncze zrywy nie mogły wystarczyć na naprawdę dobrze dysponowanych rywali (21:18). Gracze Andrei Anastasiego nie zamierzali przeciągać partii, powiększając swoje prowadzenie (25:20).
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
Trzecia odsłona rozpoczęła się od wyrównanej gry obu zespołów (7:6). Po powrocie na parkiet to znów Trefl rozdawał karty (13:10). Tym razem jednak zdobywcy Pucharu Polski nie potrafili chociaż przez chwilę nawiązać równej walki z przeciwnikiem (19:13). Gospodarze byli zdecydowanie na fali, dzięki czemu gładko wygrali seta 25:18, a całe starcie 3:0.
Lotos Trefl Gdańsk – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:20, 25:20, 25:18)
Lotos Trefl Gdańsk: Falaschi, Troy, Mika, Schwarz, Gawryszewski, Grzyb, Gacek (libero) oraz Schulz, Stępień, Czunkiewicz
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Witczak, Gladyr, Zagumny, Loh, Możdżonek, Kooy, Zatorski (libero) oraz Abdel-Aziz, Wiśniewski, van Dijk, Zapłacki
MVP: Sebastian Schwarz
Skra rozkręciła się na dobre
Bełchatowianie przyjeżdżali do Lubina w glorii zwycięstwa w Superpucharze Polski. Będąc podbudowani zdobyciem pierwszego trofeum w sezonie, starcie z Cuprumem rozpoczęli od mocnego uderzenia (4:8). Gospodarze nie potrafili prowadzić wyrównanej walki z rywalem, który parł do przodu pod przewodnictwem Mariusza Wlazłego. Podopieczni Miguela Falasci grali jak natchnieni, szybko zapisując pierwszego seta na swe konto (15:25).
Miedziowi podrażnieni słabą postawą kilkanaście minut temu, zaczęli odsłonę z większą werwą (5:3). Tym razem Skra musiała się dużo bardziej napracować, by objąć prowadzenie. Z czasem jednak udała im się ta sztuka (14:16). Lubinianie nie byli w stanie utrzymać tempa przeciwników, dlatego ich strata wzrosła. Pszczółki kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie, podwyższając prowadzenie (20:25).
Po krótkiej przerwie kibice zgromadzeni w lubińskiej hali ponownie mogli zobaczyć bardzo wyrównaną grę obu zespołów (8:7). Goście napotykali coraz większy opór ze strony rywali, co budziło coraz większe emocje. Walka toczyła się „punkt za punkt” aż do samej końcówki. W niej jednak gospodarzom zabrakło już sił, dzięki czemu mistrzowie Polski wygrali 22:25, a cały mecz 0:3.
Cuprum Lubin – PGE Skra Bełchatów 0:3 (15:25, 20:25, 22:25)
Cuprum: Łomacz, Pashytskyy, Trommel, Gromadowski, Kadziewicz, Borovnjak, Rusek (libero) oraz Michalski, Łapszyński
PGE Skra: Lisinac, Wlazły, Kłos, Marechal, Conte, Uriarte, Piechocki (libero) oraz Brdjović, Muzaj, Włodarczyk, Winiarski
Źródło: inf własna/sportowefakty.pl
Fot.: wikimedia/Grzegorz Jereczek