Nerwy i mnóstwo emocji – tak można opisać niedzielne spotkanie pomiędzy Vive Kielce a Motorem Zaporoże. – Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, mecz byłby spokojniejszy – mówił po spotkaniu rozgrywający polskiego zespołu – Michał Jurecki.
Ekipa Vive Tauron Kielce ma za sobą trzeci mecz w Lidze Mistrzów. Dodajmy, że trzeci, z którego wychodzi zwycięsko. Dzięki temu kielczanie pewnie przewodzą swojej grupie i są na dobrej drodze do awansu do następnej rundy.
Jednak niedzielny mecz z Ukraińcami nie należał od najprostszych. Motor postawił gospodarzom trudne warunki, a walka o końcowy tryumf trwałą przez 60 minut. – Gdy udało nam się odskoczyć na kilka bramek, to chwilę później nie wykorzystywaliśmy stuprocentowych sytuacji. To był nasz problem, bo zmarnowaliśmy też cztery karne. Gdybyśmy byli bardziej skuteczni mecz byłby spokojniejszy – skomentował spotkanie Jurecki.
Czytaj także: Liga Mistrzów: Vive wygrywa w Barcelonie, Wisła odrabia straty i remisuje!
Czytaj także: 3. kolejka LM: Druga porażka Wisły, Vive wciąż niepokonane!
Kielecka drużyna musiała sobie poradzić z plagą kontuzji. Aż czterech szczypiornistów mistrza Polski pauzowało z powodu urazów. Miało to wpływ na atak Vive. – Mamy kilka kontuzji w zespole, przed samym meczem wypadł nam też Uros Zorman, więc musieliśmy jakoś załatać powstałe dziury. Tak wyszło, że Piotrek Chrapkowski przez jakiś czas grał na prawym rozegraniu, ja przez chwilę na środku. Oszczędzaliśmy Grześka Tkaczyka, który został sam na środku rozegrania, bo Tomek Rosiński od kilku dni jest poza treningami – streścił zmiany ustawienia Jurecki.
Głównym czynnikiem, który dał gospodarzom dwa punkty był czysty umysł w końcówce meczu. – Zachowaliśmy dużo zimnej krwi. Dwa przestrzelone przez Motor rzuty karne spowodowały, że udało nam się odskoczyć na kilka bramek. Zaczęliśmy wykorzystywać nasze sytuacja i dzięki temu mamy dwa punkty – zakończył rozgrywający Vive.
Źródło: sportowefakty.pl
Fot. Wikimedia/Steindy