Prezydent USA Barack Obama nie jest pozbawiony kontrowersji. Potrafi je wzbudzić nawet w wigilię Bożego Narodzenia. Wszystko przez niewinną partyjkę golfa.
Prezydent Stanów Zjednoczonych jest zapalonym golfistą. Gry nie mógł sobie odmówić nawet w wigilię Bożego Narodzenia. Frapujące jest jednak towarzystwo, w jakim rozegrał partię. W środę towarzyszył mu premier Malezji Najib Razak, który sympatyzuje z radykalnymi ugrupowaniami islamskimi. Premier Razak we wrześniu zakończył brutalnie protesty sprzeciwiające się jego islamstycznym rządom. Rząd Razaka popiera państwa wprowadzające u siebie prawo szariatu. Wspiera też działania Państwa Islamskiego.
Zachowanie Obamy wzbudziło wielkie oburzenie wśród Amerykanów, zwłaszcza tych bardziej konserwatywnych. Prezydent nie po raz pierwszy wykazał się ignorancją i niestosownością w krytycznych sytuacjach. Amerykańskie media wypominają mu, że w czasie, gdy bojownicy Państwa Islamskiego dokonywali egzekucji na porwanym Amerykaninie, Obama wydał tylko krótkie oświadczenie po czym…. poszedł grać w golfa.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Amerykański Examiner podkreśla cynizm Obamy, który spotykając się z malezyjskim premierem, popierającym prawo szariatu zakazujące homoseksualizmu, jednocześnie wspiera związki partnerskie. Media w Stanach zauważają też, że kobiety w Malezji traktowane są jako obywatele drugiej kategorii. Iris Aquino była doradca ds. bezpieczeństwa powiedziała, że fakt, iż Obama spotyka się z liderem tak opresyjnego reżimu świadczy o jego ignorancji i arogancji.