Janusz Palikot cały czas ostro wypowiada się w sprawie kopalń i problemów z nimi związanych. Kandydat na prezydenta Polski z ramienia partii Twój Ruch uważa, że część win za obecną sytuację ponoszą związki zawodowe.
– Jednym (nie jedynym) z powodów, dla których kopalnie zbankrutowały i rząd chce je zamykać są ogromne przerosty zatrudnienia w zarządach związków zawodowych w tych kopalniach – pisze na swoim blogu Palikot. – To często dziesiątki działaczy, którzy biorą miesięcznie po kilkadziesiąt tysięcy na rękę – przypomina polityk. – Tymczasem początkujący górnik dostaje 2,8 tysiąca – grzmi.
– Ale nie dość, że [związkowcy] biorą ogromną kasę, to jeszcze nic nie robią! Gdzie byli działacze związkowi przez te wszystkie lata jak kopalnie szły na dno? Dlaczego nie protestowali, nie proponowali innych działań, aby kopalnie były rentowne? – pyta Palikot. – Otóż brali forsę i tyle! Bo tak byli dogadani z miernymi zarządami, kolesiami Karpińskiego i Piechocińskiego! Żyli w układzie, który był dla nich dobry! – sam sobie odpowiada polityk.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Czytaj także: Palikot chce kupić kopalnie! „Przystąpię do negocjacji”
– [Żyli] kosztem kopalni i zwykłych górników, a dziś próbują, po prostu przetrwać na tych fuchach! Czas najwyższy odchudzić centrale i zmniejszyć liczbę członków zarządów, a także ograniczyć pracę bez etatu! – uważa Palikot.