Zakupy konsumentów będą siłą napędową polskiej gospodarki w 2015 roku – uważa Stanisław Kluza, ekonomista z SGH i były minister finansów. Wciąż jeszcze wysokie bezrobocie powinno spadać, a inflacja sięgnie najwyżej 1,5 proc.
– Jestem optymistą, jeżeli chodzi o rok 2015 – deklaruje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Stanisław Kluza, były minister finansów, ekonomista Szkoły Głównej Handlowej. – Niewątpliwie zmieniły się jednak czynniki wzrostu gospodarczego. Uważam, że bardzo przyzwoicie wygląda kwestia spożycia indywidualnego, czyli konsumpcji. Także produkcja przemysłowa ma się nie najgorzej.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) od stycznia do września ub.r. sprzedaż zagraniczna polskich przedsiębiorstw (w ujęciu wartościowym) wyniosła 503 198,2 mln zł i była o 4,8 proc. wyższa niż w tym samym okresie rok wcześniej. Zmniejszyła się jednak znacznie (aż o 16 proc.) wartość eksportu do krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
Czytaj także: Nastroje europejskich konsumentów najlepsze od dziewięciu lat
– To powoduje, że spada udział sprzedaży zagranicznej we wzroście gospodarczym – tłumaczy Kluza. – Dużym znakiem zapytania są także inwestycje. Mimo to oceniam, że wypadkowa dla tych zmiennych będzie dla Polski w tym roku korzystna. Mimo wszystkich zawirowań na styku rosyjsko-ukraińskim i ich konsekwencji gospodarczych.
Według GUS inflacja w grudniu po raz szósty z rzędu była ujemna, a ceny okazały się niższe niż rok wcześniej o 1 proc. Ekonomista SGH uważa jednak, że jest to sytuacja przejściowa.
– Trend niskiej inflacji w Polsce ma szansę utrzymać się w tym roku, ale nie spodziewam się, żebyśmy mieli inflację ujemną, tak jak ma to miejsce obecnie – twierdzi Kluza. – Uważam, że ukształtuje się ona raczej w okolicach dolnej granicy tzw. przedziału polityki pieniężnej [od początku 2004 r. Narodowy Bank Polski realizuje tzw. ciągły cel inflacyjny na poziomie 2,5 proc. z dopuszczalnym przedziałem wahań w zakresie jednego proc. – red.].
Bezrobocie rejestrowane natomiast, zgodnie z danymi MPiPS, na koniec grudnia ukształtowało się na poziomie 11,5 proc. To wyraźnie mniej niż jeszcze w styczniu 2014 r., gdy sięgało 14 proc.
– Bezrobocie jest przy tym wciąż na o tyle podwyższonym poziomie, że stosunkowo łatwo w tym roku będzie można je obniżyć – uważa były minister finansów i były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. – Pewien głód pracy spowoduje, że wzrost zatrudnienia nie wywoła presji inflacyjnej. Myślę, że bardzo istotnym czynnikiem dla całej gospodarki będzie kwestia konsumpcji, czyli spożycia indywidualnego. Może to być główny element wzrostu.
27 stycznia GUS poda wstępne dane o PKB Polski w 2014 roku. Ekonomiści spodziewają się, że polska gospodarka wzrosła w ubiegłym roku o 3,4 proc.
Źródło: newseriaFot:wikicommons