Po efektownym zwycięstwie nad PGE Skrą Bełchatów, siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk są już o krok od awansu do finału PlusLigi. Przyjmujący rewelacji rozgrywek – Sebastian Schwarz, zapowiada jednak, że w tym półfinale nic nie jest jeszcze przesądzone.
W ostatnim spotkaniu Trefl zaprezentował się z kapitalnej strony, będąc lepszym od Skry w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Nic zatem dziwnego, że gospodarze nie byli w stanie ugrać we własnej hali choćby jednego seta. Niemiecki siatkarz opowiedział o swoich przemyśleniach, dotyczących tego spotkania.
Wynik trzeciego pojedynku półfinałowego pokazuje, że wyciągnęliśmy właściwe wnioski z sobotniej porażki odniesionej w Ergo Arenie. W środę nie popełnialiśmy już tylu błędów, dodatkowo wywieraliśmy na rywalach presję naszą agresywną zagrywką. Wykonaliśmy w tym meczu kawał naprawdę bardzo dobrej roboty. Nie ulega wątpliwości, że rywale nie zaprezentowali w środę swojego maksimum. PGE Skra Bełchatów jest jedną z najlepszych drużyn w Polsce jak i Europie, więc wszyscy oczekiwali kolejnej zaciętej batalii. Jednak przytrafił im się gorszy dzień, a my umiejętnie wykorzystaliśmy słabość rywali. Nawet przy wysokiej przewadze nie traciliśmy koncentracji i „dobiliśmy” przeciwnika.
Czytaj także: PlusLiga: Lotos deklasuje w Bełchatowie!
Drugie zwycięstwo w rywalizacji półfinałowej przybliżyło znacznie Lotos do historycznego finału. Reprezentant Niemiec wie jednak, z jakim zespołem mierzy się jego obecny pracodawca, dlatego, jego zdaniem, dopóki na ich konto nie zostanie zapisana trzecia wygrana, nie ma co gdybać, gdyż wciąż bełchatowianie mogą odwrócić losy rywalizacji.
Nasza rywalizacja ze Skrą Bełchatów pokazuje, że każdy mecz w fazie play-off jest inny. Aktualnie mamy na koncie dwie wygrane, w związku z tym brakuje nam jednego kroku do awansu, ale jeszcze nic nie jest przesądzone… Pamiętajmy, że to nasi rywale byli faworytami przed rozpoczęciem półfinałów i nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. My na pewno przystąpimy z wielkimi nadziejami oraz pełną koncentracją do czwartej potyczki.
Z racji tego, że klub z Gdańska zgodził się na przełożenie czwartego spotkania, przed zawodnikami znad morza są dwa tygodnie przerwy do meczu, co nie zdarzało się prawie w ogóle w tym sezonie z powodu powiększenia ligi. Dla samego Schwarza taki obrót sprawy na pewno lekko „wywróci” rytm gry, lecz przyjmujący wierzy, że przerwa tylko im pomoże w osiągnięciu sukcesu.
Dwutygodniowa przerwa pomiędzy spotkaniami to dość dziwne rozwiązanie na tym etapie sezonu. Nasi rywale wystąpią w turnieju finałowym Ligi Mistrzów i przełożenie meczu jest dla nich korzystne. Taką podjęto decyzję, a nasza drużyna musi się dostosować do nowej sytuacji. Sporym zmianom uległ nasz plan treningowy: otrzymaliśmy cztery dni wolnego i na halę wracamy w najbliższy poniedziałek. Najważniejsze dla naszego teamu jest to, aby nie zgubić właściwego rytmu.
Źródło: sportowefakty.pl
Fot.: Patryk Głowacki/wMeritum.pl