O tym, że nawet z wpisanym w CV mistrzostwem Świata nie jest lekko bardzo boleśnie przekonuje się właśnie Matthias Ginter. Młody niemiecki stoper, który w ostatnim czasie coraz rzadziej łapał się do składu Borussii Dortmund w miniony weekend zagrał… w rezerwach swojego klubu w III lidze niemieckiej! Co gorsza, zapowiada się, że zostanie tam na dłużej.
Ginter w lato 2014 pojechał wraz z niemiecką reprezentacją na mundial w Brazylii. Pomimo tego, że nie odegrał tam żadnej większej roli a nawet był całkowicie nieprzydatny może nazwać siebie mistrzem Świata. W to samo lato zamienił SC Freiburg na Borussię Dortmund. Zapowiadało się na duży postęp w jego karierze. Przenosiny do Dortmundu miały być początkiem jego kariery w naprawdę wielkim futbolu. Rzeczywistość okazała się brutalna. Ginter od początku miał spore problemy z odnalezieniem formy i rzadko pojawiał się na murawie. A nawet jak już na niej był, to jego dyspozycja pozostawiała wiele do życzenia.
Jeszcze niedawno mówiono o tym, ze chętna na wypożyczenie tego piłkarza jest Borussia Moenchengladbach. Szczególnie, że u „Źrebaków” zapotrzebowanie na stoperów jest bardzo duże. Kiedy Ginter zobaczył światełko w tunelu i nadzieję na lepszą przyszłość został powołany na spotkanie rezerw BVB. Jego występ z Duisburgiem został oceniony nawet pozytywnie. Zadowolony trener rezerw, David Wagner pozwolił mu na zagranie całego meczu i przyznał, że w był najlepszy na murawie. Dodał też, że to nie koniec przygody Gintera z zespołem rezerw. Wszystko po to, żeby młody stoper nie utracił meczowego rytmu:
Czytaj także: Bundesliga ostatniego tygodnia - najważniejsze fakty!
Był najlepszy na boisku i taki występ był jemu potrzebny. To nie jest przeniesie piłkarza na stałe, kilku innych zawodników z pierwszej drużyny ma już za sobą taką praktykę.
Trener rezerw w rozmowie z Juergenem Kloppem wyjaśnił, że Ginter potrzebuje praktyki meczowej i taki ruch, jak przeniesienie do rezerw wyjdzie dla niego korzystnie.