AZS Częstochowa sięgnął siatkarskiego dna po tym, jak w rewanżowym spotkaniu z BBTS-em Bielsko-Biała „Akademicy” przegrali „złotego seta”. Trener częstochowian – Michał Bąkiewicz, patrzy jednak optymistycznie w przyszłość.
Jeden z najbardziej utytułowanych polskich zespołów od samego początku nie grał tak, jakby oczekiwali tego działacze i kibice. Siatkówka w wykonaniu drużyny z pod Jasnej Góry wyglądała bardzo źle, przez co AZS z niemal każdą kolejną kolejką pogłębiał się w coraz większym kryzysie. Słabe wyniki spowodowały, że z posadą trenera pożegnał się Marek Kardos. W jego miejsce włodarze klubu postawili na Michała Bąkiewicza. Efekt „nowej miotły” jednak nie zadziałał, a częstochowianie nie poprawiali znacząco ani gry, anie dorobku punktowego. Kulminacją sezonu był dwumecz z BBTS-em o… 13. miejsce w lidze. Po porażce 1:3 na własnym parkiecie, „Akademicy” w rewanżu doprowadzili do tzw. „złotego seta”, w którym jednak lepsi okazali się rywale.
Bąkiewicz wie, że jest to fatalny wynik, lecz nawet w spotkaniu rozegranym w Bielsku-Białej dopatrzył się on plusów, które mają być promykiem nadziei na przyszły sezon.
Czytaj także: PlusLiga: Sezon czas zacząć! Niespodzianka w Bielsko-Białej!
Cieszy podejście mentalne, czyli to, czego brakowało nam w ostatnich trzech spotkaniach. Przełożyło się to na najlepszy w tym sezonie wynik, jeśli chodzi o blok. Liczba siedemnaście w statystkach w tym elemencie wygląda imponująco. Zrobiliśmy krok w tył, ale jestem przekonany, że za chwilę jesteśmy w stanie zrobić dwa do przodu.
Źródło: sportowefakty.pl
Fot.: wikimedia/Zorro2212