W ostatni piątek października zostały zainaugurowane kolejne zmagania PlusLigi. Swoich kibiców nie zawiedli medaliści poprzedniego sezonu, choć Lotos Trefl Gdańsk już w pierwszej kolejce niespodziewanie stracił punkty w Bielsku-Białej z miejscowym BBTS-em.
AZS Częstochowa – Asseco Resovia Rzeszów
Od samego początku obie drużyny nie zamierzały odpuszczać, powoli wdrażając się mecz (5:4). Pierwszy mecz ligi szybko zaspokajał oczekiwania kibiców, lecz jednocześnie drużyny nie wystrzegały się błędów. Wydawało się, że gospodarze powoli będą budować przewagę (11:9), lecz Resovia bardzo szybko doprowadziła do wyrównania, kontynuując grę punkt za punkt. Częstochowianie nie zrazili się jednak, raz po raz szarpiąc grą. Wydawało się, że po jednym takim zrywie AZS pójdzie poza zwycięstwo w secie (21:18). Lecz i tym razem rzeszowianom udało się odrobić straty (23:23). Ostatecznie o losach premierowej odsłony musiała zadecydować emocjonująca końcówka, która padła łupem częstochowian (27:25).
Czytaj także: PlusLiga: Lotos Trefl pokonuje Cerrad Czarnych!
Podbudowani „Akademicy” zamierzali kontynuować swoją dobrą postawę, cały czas będąc na parkiecie stroną dominującą (4:2). Podrażnieni mistrzowie Polski nie chcieli jednak dłużej pozostawiać tak sytuacji, powoli wchodząc na optymalny poziom gry. Dzięki temu udało im się zbudować solidną zaliczkę (11:14). Podopieczni Michała Bąkiewicza walczyli jednak bardzo ambitnie w końcu doprowadzając do wyrównania (18:18). Wydawało się, że znów dojdzie do gry na przewagi, lecz w samej końcówce Resovia znów „odskoczyła” rywalom, wyrównując start meczu (22:25).
Po wygranym secie to goście zaczęli wyglądać lepiej, popełniając przede wszystkim coraz mniej błędów własnych (4:6). AZS starał się nawiązać walkę, lecz w trudnych chwilach brakowało zawodnikom gospodarzy zimnej krwi oraz większego doświadczenia, co negatywnie odbijało się na wyniku (10:16). Bąkiewicz próbował pobudzić swoich siatkarzy, lecz na nic się to zdawało, gdyż niewymuszone błędy powodowały, że „Pasy” powiększały prowadzenie (16:23). Zawodnikom z pod Jasnej Góry udało się jeszcze zniwelować straty, lecz przyjezdni pewnie zdobyli 25. punkt.
Częstochowianie nie zamierzali jednak odpuszczać, wciąż kąsając swoich oponentów. Taki obrót spraw cieszył kibiców,, którzy oglądali ciekawe starcie (5:5). W drużynie gospodarzy znów proste błędy dały o sobie znać, przez co to Asseco utrzymywało prowadzenie (9:12). Ostatni zespół poprzedniego sezonu wciąż jednak miał nadzieję, dzięki której tuż przed drugą przerwą techniczną na tablicy pojawił się wynik 15:15. Po time-oucie podopieczni Andrzeja Kowala znakomicie wykorzystali przestój rywala, odskakując na trzy punkty (16:19). Ostatecznie mistrzowie Polski pewnie utrzymali przewagę, wygrywając na inaugurację rozgrywek (19:25).
AZS Częstochowa – Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (27:25, 22:25, 21:25, 19:25)
AZS Częstochowa: Redwitz, Szalacha, Patak, Szymura, Buniak, Bandero, Stańczak (libero) oraz Polański, Lipiński, Wawrzyńczyk,
Asseco Resovia Rzeszów: Kurek, Tichacek, Dryja, PAszycki, Achrem, Śliwka, Wojtaszek (libero) oraz Schoeps, Drzyzga, Penczew
MVP: Aleksander Śliwka
Pozostałe spotkania:
Effector Kielce – PGE Skra Bełchatów
Brązowi medaliści mistrzostw Polski w swoim pierwszym spotkaniu byli zmuszeni do wyjazdu do Kielc. Choć miejscowy Effector w okienku transferowym mocno popracował nad budową składu, to jednak nic nie wskazywało na to, by postawili się oni rywalom. Kielczanie wyszli jednak na parkiet bardzo zmotywowani, co spowodowało, że nie mogli się rozwinąć. Skra skrzętnie korzystała z problemów wewnętrznych, spokojnie wygrywając dwa pierwsze sety. Gracze z Kielc spróbowali się jeszcze postawić, lecz sił starczyło im tylko na jednego seta.
Effector Kielce – PGE Skra Bełchatów 1:3 (22:25, 16:25, 25:22, 18:25)
Effector Kielce: Jungiewicz, Wierzbowski, Kędzierski, Takvam, Buchowski, Bieniek, Sobczak (libero) oraz Vitiuk, Maćkowiak
PGE Skra Bełchatów: Lisinac, Wlazły, Conte, Wrona, Uriarte, Marechal, Milczarek (libero) oraz Marcyniak, Janusz, Gromadowski, Stanković, Kłos, Piechocki
MVP: Mariusz Wlazły
BBTS Bielsko-Biała – Lotos Trefl Gdańsk
Po zdobyciu Superpucharu Polski wszystko wskazywało na to, że Lotos szybko doszedł do solidnej formy, która pozwoli im na szybkie zadomowienie się w czołówce. Takie myślenie mogło zostać potwierdzone przez pierwszy set. Później jednak próbkę swoich możliwości pokazał mocno przebudowany BBTS, który wygrał dwie kolejne partie. Stojący pod ścianą gdańszczanie w końcu jednak odblokowali się, po ciężkim meczu gwarantując sobie wyjazdowe zwycięstwo.
BBTS Bielsko-Biała – Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (18:25, 25:17, 25:20, 18:25, 9:15)
BBTS Bielsko-Biała: Pilarz, Wika, Sacharewicz, Janeczek, Kapelus, Krulicki, Lewis (libero) oraz Gryc, Neroj, Kwasowski
Lotos Trefl Gdańsk: Falaschi, Hebda, Ratajczak, Troy, Mika, Ratajczak, Gacek (libero) oraz Dębski, Schwarz, Grzyb, Stępień, Schulz
MVP: Przemysław Stępień
AZS Politechnika Warszawska – Cuprum Lubin
Przed spotkaniem wydawało się, że to lubinianie są faworytem spotkania. Ciekawie zbudowany zespół ma gwarantować „Miedziowymi” walkę z najlepszymi. Politechnika z kolei znów w większości oparła swój skład na młodych graczach, wspomaganych przez bardzo doświadczonych zawodników. Pierwsze dwa sety spotkania odzwierciedlały duże plany Cuprumu. Od trzeciej partii wszystko zaczęło się jednak zmieniać, a siatkarze ze stolicy powoli zaczęli odrabiać straty. Podopieczni Gheorghe Cretu na dobre się zatrzymali, przegrywając trzy kolejne partię, tym samym tracąc punkty już w pierwszym spotkaniu w sezonie.
AZS Politechnika Warszawska – Cuprum Lubin 3:2 (23:25, 21:25, 25:20, 25:17, 15:13)
AZS Politechnika Warszawska: Smoliński, Zagumny, Lemański, Samica, Filip, Łapszyński, Olenderek (libero) oraz Mikołajczak, Halaba
Cuprum Lubin: Malinowski, Pupart, Bohme, Włodarczyk, Możdżonek, Łomacz, Rusek (libero) oraz Gunia, Romać, Taht
MVP: Guillaume Samica