Polska jest w europejskiej czołówce pod względem udziału na rynku pracy osób kończących studia wyższe. Coraz bardziej dotkliwy jest za to brak specjalistów w zawodach technicznych: spawaczy, elektromechaników czy szwaczek. Eksperci oceniają, że winny temu jest system edukacji. Dlatego resort edukacji stara się odbudować szkolnictwo zawodowe. Z kolei wśród przedsiębiorców, którzy mają problem ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, jest chęć, by się w ten program zaangażować.
– W tej chwili mamy bardzo dużo ludzi z wyższym wykształceniem. Na pewno jesteśmy w czołówce europejskiej pod tym względem. Nie ma w świecie takiej gospodarki, która mogłaby zatrudnić tylu pracowników – twierdz Piotr Ambrozowicz, dyrektor na Europę Środkowo-Wschodnią zajmującej się doradztwem personalnym Grupy OTTO.
Taka sytuacja – jak podkreśla – skutkuje tym, że wiele osób pracuje na stanowiskach, które nie odpowiadają ich wykształceniu i aspiracjom. Ma to wpływ na motywację i zaangażowanie. Spory odsetek szuka więc możliwości pracy za granicą, traktując to jako element rozwoju.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Według Eurostatu od 2002 do końca 2013 roku liczba Polaków w wieku 30-34 lata z wyższym wykształceniem wzrosła prawie trzykrotnie, z 14,4 do 40,5 proc. W całej Unii Europejskiej natomiast 37 proc. obywateli w tej kategorii wiekowej miało ukończone studia, o 13 proc. więcej niż w 2002 roku.
– Na krajowym rynku pracy brakuje za to specjalistów z wykształceniem technicznym, m.in. spawaczy, elektromechaników, mechaników, hydraulików czy szwaczek – wskazuje Ambrozowicz. – W Polsce tych ludzi nie ma, bo nie ma szkół, nie ma możliwości edukacji i zbierania doświadczenia.
Nad odbudowaniem kształcenia zawodowego pracuje Ministerstwo Edukacji Narodowej. Trwający rok szkolny został ogłoszony Rokiem Szkoły Zawodowców, w ramach którego resort promuje szkoły zawodowe i technika. Prace obejmują również m.in. dopasowanie kształcenia zawodowego do potrzeb rynku pracy, uelastycznienie ścieżek zdobywania kwalifikacji, pomoc uczniom i rodzicom w planowaniu kariery edukacyjno-zawodowej, wsparcie kadr oraz poprawę funkcjonowania systemu egzaminacyjnego. W jego wyniku ma wzrosnąć atrakcyjność tego rodzaju edukacji.
– Na pewno musimy też wrócić do współpracy szkół i zakładów pracy. Jest mnóstwo firm, które są gotowe zainwestować w edukację specjalistów, chcą mieć tylko pewność, że na danym obszarze będą mieć dostęp do specjalistów po szkołach z dobrym, kierunkowym wykształceniem. Jest to kierunek, który w najbliższych latach powinien być promowany przez rząd i samorządy – ocenia Piotr Ambrozowicz. – Potencjał odbudowy szkolnictwa zawodowego na pewno mamy, bo takie ośrodki już w Polsce działały.
Taka współpraca może obejmować ofertę praktyk, wykorzystanie zasobów przedsiębiorstwa oraz wiedzy i doświadczenia pracowników. Chodzi o to, by osoba kończąca technikum czy szkołę zawodową już w momencie wejścia na rynek pracy była fachowcem, który nie potrzebuje dalszego kształcenia, by po zakończeniu nauki od razu mogła wykonywać obowiązki zawodowe zgodnie z oczekiwaniami pracodawcy.
– Kiedyś w Polsce działały szkoły przyzakładowe, które potem zostały zlikwidowane – przypomina dyrektor Grupy OTTO. –Wydaje mi się, że to może być dobry pomysł, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie firmy mogą dawać 30, nawet 40 proc. miejsc pracy w skali regionu. Posiadanie takiej szkoły jest więc dla nich korzystnym rozwiązaniem, bo gwarantuje, że proces edukacji młodego człowieka da im dobrego, wykwalifikowanego pracownika.
Jak wynika z badania TNS Polska w ramach II edycji programu „Start do kariery” organizowanego przez Gumtree, większość młodych fachowców uważa, że absolwentom techników i szkół zawodowych jest łatwiej na rynku pracy niż absolwentom liceów ogólnokształcących. Przyznają jednak, że znalezienie pracy lub start z własnym biznesem dla absolwentów szkół zawodowych i technicznych wcale nie jest taki prosty. 83 proc. z nich uważa, że potrzebne jest im dodatkowe wsparcie. 77 proc. z nich deklaruje, że nie pracuje w wyuczonym zawodzie. Podobny odsetek uważa, że znalezienie pracy w Polsce jest trudniejsze niż za granicą. Wyjazd rozważa 63 proc. z nich.