W Lidze Mistrzów, Orlen Wisła Płock nie ma łatwego życia. Po trzech meczach wicemistrzowie Polski zajmują czwarte, ostatnie premiowane awansem, miejsce, a o lepszą lokatę będzie bardzo trudno.
Nafciarze zaczęli od pokonania Besiktasu Stambuł, ale dwa kolejne mecze to porażka z FC Barceloną oraz SG Flensburg-Handewitt. Wisła nie była stawiana w roli faworyta w dwóch ostatnich meczach, więc nikogo nie dziwi dwupunktowy dorobek polskiej drużyny. Jednak to nie koniec problemów z przeciwnikami.
Adam Wiśniewski, skrzydłowy Wisły, dostrzega na drodze swojego klubu jeszcze jedną przeszkodę. – Czy w tej fazie grupowej najgorsze jest już za nami? Nie powiedziałbym. Każdy myśli, że KIF Kolding jest najsłabszym zespołem z czołowej trójki naszych rywali, ale ja to widzę inaczej.
Czytaj także: Zapowiedź Mistrzostw Europy w piłce ręcznej
34-letni zawodnik widzi w duńskim zespole potencjał. Jego zdaniem KIF może nawet powalczyć o wygranie grupy. – To właśnie oni z Barceloną powinni stoczyć tę bitwę. Oglądam mecze, obserwuję naszych rywali i moim zdaniem Kolding jest obecnie mocniejsze od Flensburga, o czym świadczy też piętnaście bramek różnicy z pierwszego meczu. Oczywiście, to jest jednak piłka ręczna i wszystko może się wydarzyć – mówi.
Polski zespół z zespołem KIF Kolding zagra dwumecz w przyszłym miesiącu. Jego wynik może zadecydować o tym, czy Wisła zawalczy o wyższą lokatę w grupie B. Jednak zanim to nastąpi, Nafciarze zmierzą się w niedzielę ze szwedzkim Alingsas HK.