Obserwując z wielkim zaciekawieniem rozgrywki polityczne, zauważyłam, że również na tym polu mamy do czynienia z wszechobecnym procederem przeinaczania prawdy oraz nadinterpretacją. O ile zjawisko to nie jest mi obce, bo zauważam je od dłuższego czasu wszędzie wokół nas, o tyle dziwię się niepomiernie temu, że tak wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy.
Mój przyjaciel opowiada często taką anegdotę: w pewnej szkole nauczycielka języka polskiego zadała zadanie z gatunku „co poeta miał na myśli”. Ponieważ poeta nadal żył, to sumienny uczeń postanowił się z nim skontaktować i zapytać, co miał na myśli pisząc ten i ten konkretny wiersz zadał sobie trud i dociekał Prawdy, którą odkrył, a następnie przedstawił w wypracowaniu. Otóż okazało się, że jednak poeta nie miał pojęcia, co miał na myśli…, wiedziała to jednak świetnie rzeczona pani polonistka. Jakże często jest tak, że wiemy lepiej od rozmówcy, co on chciał powiedzieć. Taka nadinterpretacja jest bardzo na rękę wszystkim tym, którzy chcą dopasować rzeczywistość do swoich wyobrażeń, ale jakże daleka jest od Prawdy.
Dlaczego o tym piszę? Z prostej przyczyny – otóż chciałam wszystkim zwrócić uwagę na fakt, ze takie właśnie nadinterpretacje bardzo często dotyczą osoby Janusza Korwin-Mikkego i o ile takie zachowanie w wydaniu mainstreamowych mediów zupełnie mnie nie dziwi, o tyle zaskakuje mnie u potencjalnych sojuszników. Proszę zwrócić uwagę na jeden z przykładów (a naprawdę można je mnożyć i ten akurat nie jest najświeższy, choć pewnie ostatnio najbardziej znany): Po pamiętnej debacie prezydenckiej, zwanej przez niektórych teleturniejem „Jeden z dziesięciu”, media bardzo szybko obiegła informacja, że oto JKM zaatakował Pawła Kukiza, co sam „zaatakowany” w krótkim czasie zaczął wręcz nazywać wbiciem noża w plecy. A kajty są takie, że Janusz Korwin-Mikke powiedział tylko tyle, że daje słowo honoru, że jeśli JOWy sprawdzą się w Anglii tak jak przewiduje Paweł Kukiz, to on, JKM, wycofa się z wyborów i poprze Pawła Kukiza. Skoro sam zainteresowany powtarza nieustannie, że to nie był atak, to jakim prawem wszyscy, włącznie z Pawłem Kukizem, ciągle w ten sposób interpretują to zdarzenie?
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
W tym miejscu należałoby się zastanowić,co by było, gdyby media zechciały zinterpretować tę sytuację odwrotnie i gdyby ci wszyscy „mądrzy”, którzy komentowali debatę twierdzili jednym głosem, że Janusz Korwin-Mikke zrobił ukłon w stronę potencjalnego sojusznika? Ciekawe jak w takiej sytuacji zachowałby się Paweł Kukiz oraz jego wyborcy, którzy teraz są ta oburzeni? Jak to możliwe, że osoby, które pretendują do najwyższych urzędów w państwie, nie zdają sobie sprawy z tego jak powszechna jest nadinterpretacja i manipulacja? Dlaczego polonistka wie lepiej, co poeta miał na myśli od samego poety?!
Moim zdaniem niewłaściwa i kłamliwa nadinterpretacja słów Janusza Korwin-Mikkego przez mainstreamowe media ma jedno uzasadnienie: System boi się Janusza Krowin-Mikkego i jego współpracowników, boi się, że ci ludzie zaczną być globalnie słyszani w Polsce, a ten strach bierze się stąd, że partia KORWiN ma w zanadrzu gotowe rozwiązania, dobre, uczciwe rozwiązania, które chce wprowadzić w życie, a ich zastosowanie, mówiąc najprościej, zlikwidują koryto i nastanie głód wśród trzody chlewnej. Czy tak samo boją się Pawła Kukiza? Moim zdaniem chyba jednak trochę mniej.
Apeluję z tego miejsca do wszystkich wolnościowców: zacznijmy się słuchać nawzajem i szukajmy Prawdy, tej Prawdy, która nas wyzwoli. Nie jest łatwo, aby Ją znaleźć, ponieważ najpierw trzeba zrezygnować z kreowania i pompowania własnej, zawsze w jakiś sposób skrzywionej i przekłamanej, rzeczywistości, a na to póki co gotowi są naprawdę nieliczni. Och, gdyby tylko ci, którzy chcą nas prowadzić byli w tym zacnym gronie! Na koniec chcę Ci przypomnieć, drogi Czytelniku, znamienne słowa Konfucjusza „kto trzęsie drzewem prawdy, temu padają na głowę obelgi i nienawiść”.
Autor: Edyta Marszałek