Do Nikki Haley, ambasador USA przy ONZ zadzwonił premier Mateusz Morawiecki i… pytał o nieistniejącą wyspę. Wszystko okazało się żartem rosyjskich komików, ale amerykańska polityk początkowo uwierzyła, że faktycznie rozmawia z szefem polskiego rządu.
Do ambasador Haley zadzwoniło dwóch rosyjskich performerów – Voyan i Lexus, czyli Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stoliarow. Mężczyźni podali się za szefa polskiego rządu Matusza Morawieckiego. Amerykańska polityk uwierzyła i przez dłuższą chwilę prowadziła rozmowę tak jakby rzeczywiście dzwonił polski premier. Podziękowała nawet za to, że Polska wstrzymała się od głosu ws. rezolucji potępiającej prezydenta USA Donalda Trumpa za decyzję o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela.
Rosjanom udało się wkręcić ambasador Haley, pytając ją o zupełnie wymyśloną wyspę mającą rzekomo leżeć na Morzu Południowochińskim. Zna pani Binomo? – padło pytanie. Tak tak – odpowiedziała. Odbyły się tam wybory i uważamy, że Rosja w nie ingerowała – ujawnił jeden z komików.
Tak, oczywiście, że doszło do ingerencji, absolutnie – potwierdziła ambasador Haley. Przyglądaliśmy się tej sprawie bardzo dokładnie i będziemy dalej ją monitorowali. – zapewniła, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że taka wyspa w ogóle nie istnieje, a cała rozmowa jest zwykłym żartem.
W rozmowie poruszono jeszcze inne wątki. Całość poniżej:
Rzecznik Haley John Degory odmówił komentarza w tej sprawie.
Źródło: tvp.info
Fot.: wikimedia/Budget Press Conference