Najbliższe lata nie przyniosą powrotu hossy na światowym rynku surowców – przewidują analitycy Admiral Markets. Tanie pozostać mają m.in. ropa i węgiel. To zaś oznacza, że polskie kopalnie będą wydobywać węgiel drożej, niż będą go w stanie sprzedać. Czeka je więc albo restrukturyzacja, albo upadłość.
Baryłka ropy Brent potaniała w ciągu roku o niemal 45 proc., a amerykańskiej Crude – o ponad połowę. W marcu 2014 roku, gdy konflikt rosyjsko-ukraiński dopiero się rozpoczynał, kosztowała ponad 100 dolarów, dziś – ok. 50. Tonę węgla kamiennego ARA, czyli oferowanego w portach Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia, jeszcze latem wyceniano na ponad 80 dolarów, a dziś na ponad 60.
– Obserwując sytuację na rynku surowcowym, można dostrzec, że hossa dawno się skończyła i że jesteśmy w okresie dekoniunktury. Cykl wzrostowy jest już za nami i w najbliższych latach – nie jest wykluczone, że nawet w dekadzie – ceny większości surowców, w tym surowców energetycznych, pozostaną niskie albo będą dalej jeszcze spadać – mówi agencji informacyjnej Newseria Marcin Kiepas, dyrektor działu analiz Admiral Markets.
Czytaj także: Prognozy na rok 2018 - cz. 3
Wojna na Wschodzie to tylko jedna z przyczyn obserwowanego spadku cen. Drugą jest nadprodukcja surowców.
– Przy wysokich cenach surowców zostały poczynione duże inwestycje, które powodują, że podaż surowców, w tym surowców energetycznych, jak ropa czy węgiel, jest większa, niż zapotrzebowanie na nie – ocenia Marcin Kiepas. – To w sposób automatyczny powoduje spadek cen. Innym elementem mającym negatywny wpływ jest spowolnienie wzrostu gospodarczego głównie na rynkach emerging markets, a także np. rynku europejskim, gdzie mamy do czynienia ze stagnacją.
Na niskie ceny surowców ma też wpływ umacnianie się kursu dolara, w którym większość transakcji jest rozliczana. W ocenie analityków obserwowany ostatnio wzrost wartości amerykańskiej waluty jest zjawiskiem trwałym i tendencja ta nie powinna się zmienić przez kilka najbliższych lat. Po spadkach w zeszłym roku na rynku oczekuje się teraz stabilizacji cen surowców.
– Istnieje duże ryzyko dla takich prognoz – zwraca uwagę dyrektor działu analiz Admiral Markets. – Czynnikiem, który będzie wpływał na ceny, chociażby ceny węgla, jest sytuacja gospodarcza w Chinach. Nie mamy na tę chwilę odpowiedzi na pytanie, jak mocne będzie spowolnienie wzrostu gospodarczego w Państwie Środka, a przede wszystkim, czy przypadkiem Chiny nie dążą w kierunku twardego lądowania. To miałoby wręcz druzgocący wpływ na ceny ropy i węgla.
Według prognoz chińskiego rządu wzrost gospodarczy w 2015 roku ma wyhamować do 7 proc. Nawet jeżeli nie dojdzie do większego spowolnienia w chińskiej gospodarce, to eksperci Banku Światowego prognozują, że w latach 2015-2019 ceny węgla energetycznego będą kształtowały się na poziomie od 60 do 70 dol. za tonę. Później, do roku 2025, zgodnie z ich oczekiwaniami notowania węgla nieznacznie podskoczą i będą kształtowały się na poziomie od 70 do 80 dol. za tonę.
– Te prognozy sugerują, że koszty wydobycia w Polsce w większości kopalń będą wyższe niż ceny rynkowe, można więc postawić tezę, że bez głębokiej restrukturyzacji kopalń większość z nich nie ma racji bytu ekonomicznego i musi upaść –podkreśla Marcin Kiepas.
źródło: biznes.newseria.pl
fot. Przemasban/Wikimedia Commons