W końcu zakończyła się sprawa Andersona Silvy. Komisja sportowa stanu Nevada nałożyła karę na zawodnika, po tym, jak został on przyłapany na stosowaniu dopingu.
Cała sprawa dotyczy pojedynku pomiędzy „Spiderem”, a Nickiem Diazem. Walka pomiędzy dwoma panami odbyła się 31. stycznia. W oktagonie lepszy na punkty okazał się były mistrz Ultimate Fighting Championship w wadze średniej, lecz po pojedynku okazało się, że Brazylijczyk zażywał niedozwolone środki, oblewając testy antydopingowe.
Na nic zdały się tłumaczenia fightera, jakoby nie wziął tych środków celowo. Ostatnią linią obrony 39-latka była próba wmówienia, iż nielegalne substancje pojawiły się w jego organizmie z powodu zażycia… lekarstw na potencje. Ostatecznie jednak NSAC nie dała się na to nabrać, a po ostatnim przesłuchaniu postanowiła nałożyć karę na Silvę w postaci rocznego zawieszenia (liczone od czasu ostatniego pojedynku), odebranie premii za zwycięstwo, a także zabranie 30% wypłaty zapisanej w kontrakcie.
Po oficjalnym ogłoszeniu rozwiązania tej sprawy, szybko i krótko na ten temat wypowiedział się Chael Sonnen, który już dwukrotnie miał okazję mierzyć się z „Pająkiem”. W obu starciach okazał się gorszy, choć w pierwszym z nich praktycznie przez całą walkę dominował nad ówczesnym mistrzem. W piątej rundzie jednak Amerykanin popełnił błąd, który wykorzystał Silva, zapinając trójkąt nogami, kończąc pojedynek. Teraz Sonnen, również zawieszony za doping, ma nadzieję, że gdy obaj skończą karencje, dojdzie do trzeciej batalii pomiędzy nimi.
— Chael Sonnen (@sonnench) sierpień 13, 2015