Antoni Pawlicki zdradził, że po zatrzymaniu furgonetki pro-life w Warszawie doświadczył hejtu. – Ludzie, rozumiem, że macie inne poglądy, ale żeby tak obrażać? – powiedział w rozmowie z magazynem „Twój Styl”.
Do zdarzenia doszło w Warszawie w listopadzie ubiegłego roku. Pawlicki zauważył w lusterku furgonetkę pro-life i zdecydował, że zablokuje jej drogę. Aktor opublikował nagranie, na którym widać zdarzenie. – Postanowiłem zatrzymać się na środku drogi w Warszawie, ponieważ zobaczyłem tę szatańską ciężarówkę – relacjonował.
Antoni Pawlicki o konsekwencjach zatrzymania furgonetki: Nigdy nie doświadczyłem takiego hejtu
Gwiazdor serialu „Czas Honoru” powrócił do sprawy w ostatnim wywiadzie dla magazynu „Twój Styl„. Aktor informuje, że po wszystkim spotkał się z falą hejtu. – Całe zdarzenie nagrywałem. Część filmu zamieściłem w sieci – nie tę najbardziej drastyczną i wylało się na mnie wiadro pomyj. Nigdy nie doświadczyłem takiego hejtu – podkreślił.
Z wypowiedzi aktora wynika, że wśród nienawistnych komentarzy pojawiły się groźby pozbawienia życia. – Ludzie, rozumiem, że macie inne poglądy, ale żeby tak obrażać? Grozić mi śmiercią? Jak to się ma do postulatów obrony życia? – pyta zbulwersowany.
Pawlicki przewiduje, że jego zachowanie będzie miało konsekwencje zawodowe. – Obawiam się, że moi pracodawcy zaczną traktować mnie zbyt poważnie. Powiedzą: on nie będzie w tej roli wiarygodny, bo lata po mieście i zatrzymuje jakieś furgonetki – podkreślił.
– Czym innym są konsekwencje bronienia moich poglądów, które ponoszę ja, Antoni Pawlicki, osoba prywatna, a czym innym te, które ponoszę jako aktor – dodaje.