Argentyński Senat odrzucił projekt ustawy dopuszczający legalną aborcję do 14 tygodnia ciąży. Głosowanie było poprzedzone szeroką, ogólnokrajową dyskusją. Na ulicach odbywały się wielotysięczne manifestacje obrońców życia.
Niższa izba argentyńskiego parlamentu przyjęła kontrowersyjny projekt w czerwcu przewagą zaledwie 6 głosów. Wywołało to duże niezadowolenie społeczne. Na ulicach miast pojawiły się setki tysięcy mieszkańców sprzeciwiających się liberalizacji prawa aborcyjnego.
Jak informuje portal gosc.pl, obrona życia zjednoczyła ludzi o różnych poglądach religijnych i politycznych. Własne protesty pod hasłem „Jestem lekarzem, nie mordercą” prowadzili również przedstawiciele zawodów medycznych. Równocześnie trwały modlitwy w narodowym sanktuarium w Lujan.
Na ulicach pojawiły się również demonstracje zwolenników legalnej aborcji. Ci, gdy dowiedzieli się o wyniku głosowania w Senacie, stali się agresywni. Wybuchły zamieszki, podczas których doszło do podpaleń. W ruch poszły też butelki.
Czytaj także: 153 lata temu wybuchło powstanie styczniowe. Sylwetki bohaterów
Senat odrzucił projekt ustawy w stosunku 38 do 31 głosów.