Arkadiusz Malarz to jeden z niewielu zawodników Legii Warszawa, który nie skompromitował się w bieżącej edycji europejskich pucharów. Po klęsce z F91 Dudelange golkiper „Wojskowych” udzielił wywiadu, w którym nie szczędził mocnych słów nt. pozycji polskiej piłki w europejskim futbolu.
Przed rewanżem z Dudelange Malarz zapowiadał, że Legia jedzie do Luksemburga po zwycięstwo. Celu nie udało się zrealizować. „Wojskowi” zremisowali bowiem 2-2 i do awansu zabrakło im jednej bramki.
„Byliśmy przekonani, ja nigdy nie rzucam słów na wiatr i nie staram się wymądrzać.
Wierzyłem, wszyscy wierzyliśmy w to, że potrafimy awansować. Przyjechaliśmy tutaj z myślą, żeby odrobić straty i staraliśmy się robić wszystko, ale zabrakło tego gola. Zabrakło chyba też koncentracji w pierwszej połowie, gdzie straciliśmy te dwie bramki” – powiedział doświadczony bramkarz.
Malarz przyznał również, że po definitywnym opadnięciu Legii z pucharów czuje „wstyd i upokorzenie”. „Tak, czuję się upokorzony, chciałbym zapaść się pod ziemię… ale tak się nie da. Staraliśmy się, ale to za mało. To nic nie dało. Nie ma już pucharów…” – powiedział.
Bramkarz Legii podjął się również oceny kondycji polskiej piłki nożnej. „Może nasza piłka jest po prostu słaba i staramy się czarować, że jesteśmy potęgą? Może inni idą do przodu, a my stoimy w miejscu? Jesteśmy przekonani, że przeciwnik jest do ogrania, a my przegrywamy. To bardzo boli…” – stwierdził.
Legia Warszawa zremisowała na wyjeździe z F91 Dudelange i ostatecznie pożegnała się z tegoroczną edycją europejskich pucharów. Wcześniej „Wojskowi” odpadli z eliminacji do Ligi Mistrzów, gdzie lepszy okazał się mistrz Słowacji, Spartak Trnava. Teraz Legionistom pozostały jedynie rozgrywki ligowe oraz kolejna edycja Pucharu Polski. Szansa na zmazanie europejskiej plamy dopiero za rok.