Sportowe plany Artura Szpilki od jakiegoś czasu elektryzują wielu fanów sportów walki. Okazuje się jednak, że fani boksera na jego występ będą musieli poczekać nieco dłużej. Wszystko za sprawą poważnej choroby.
Przegrana Artura Szpilki w pojedynku z Adamem Kownackim zaskoczyła wielu kibiców. Postawiła ona jednocześnie pod znakiem zapytania przyszłość polskiego pięściarza. Coraz głośniej mówiło się między innymi o przejściu „Szpili” do MMA, a jego spotkanie ze współwłaścicielem KSW, Martinem Lewandowskim, jeszcze bardziej wzbudziły zainteresowanie.
Jakiś czas temu jednak Artur Szpilka podjął decyzję, że chociaż nie zamyka sobie drogi do MMA to na razie spróbuje jeszcze swoich sił w boksie. Zamierza przygotowywać się do kolejnych walk, chociaż przeciwników póki co nie zdradził. Spekulowano, że być może zmierzy się z Krzysztofem Zimnochem, jednak już wiadomo, że póki co ta walka nie dojdzie do skutku, a przynajmniej trzeba będzie na nią dłużej poczekać.
Kibice „Szpili” z pewnością w tym roku nie zobaczą go jeszcze w ringu. Wszystko za sprawą choroby, na jaką zapadł bo niedawno przebytej operacji ręki. Okazało się, że na jego skórze pojawił się gronkowiec, przez którego zawodnik trafił do szpitala. Przez co na jakiś czas musi zapomnieć o treningach, a skupić się raczej na braniu antybiotyków i leczeniu.
Jak powiedział Szpilka, dopiero po wyleczeniu ręki będzie można rozmawiać o dalszych planach. – To był niesamowity ból, pociłem się, nie mogłem usiedzieć w miejscu. Dobrze, że zdecydowałem się pojechać do szpitala, bo mogło skończyć się jeszcze gorzej. 9 października mam konsultację i dopiero będę wiedział co dalej. Dopiero jak wyleczę rękę, to będziemy mogli rozmawiać o planach bokserskich – powiedział.