Artur Szpilka, popularny polski pięściarz, w rozmowie z portalem sporteuro.pl przyznał, że nie wyklucza, iż odwiedzi kilku swoich hejterów… w ich własnych domach. Mówię to całkiem poważnie – oświadczył „Szpila”.
Artur Szpilka wywołuje wśród fanów sportów walki skrajne emocji. Jedni cenią go za charakter i wolę walki, inni twierdzą zaś, że swoim zachowaniem kompromituje szlachetną dyscyplinę jaką jest boks. Największa fala krytyki spadła na „Szpilę” po ostatniej gali KSW, gdy pięściarz wtargnął do klatki po walce Popka z Tomaszem Oświecińskim i uderzył tego drugiego. Wcześniej został sprowokowany, jednak eksperci podkreślali, że zawodnik, który jeszcze niedawno zapowiadał, że zostanie mistrzem świata wagi ciężkiej, nie powinien sobie pozwolić na tego typu zachowania.
„Szpila” źle zniósł krytykę. Teraz w rozmowie z portalem sporteuro.pl zapowiedział, że być może odwiedzi kilku hejterów, którzy regularnie wypisują na jego temat negatywne i nieprawdzie rzeczy.
Zastanawiam się, czy nie podjechać i nie wpier****ć paru. Mówię to całkiem poważnie. W internecie zrobiła się taka bezkarność… Bo osobiście zaczyna mnie to drażnić, już przeginają pytę – oświadczył pięściarz.
Szpilka pójdzie drogą Różalskiego?
Jeżeli Szpilka faktycznie zdecydowałby się wybrać do któregoś ze swoich hejterów, podążyłby szlakiem wytyczonym wcześniej przez Marcina Różalskiego. W marcu minionego roku znany zawodnik MMA postanowił odnaleźć jednego ze swoich zajadłych krytyków. Trop zawiódł go aż do Torunia. Na miejscu spotkał się ze swoim internetowym prześladowcą twarzą w twarz.
Jak zobaczyłem co to za koleś, to ręce mi opadły. Nie uwierzyłem w to, co widzę – powiedział i dodał, że człowiek, który na co dzień w internecie wylewał na niego pomyje, zwyczajnie zbladł. „Różal” zostawił go przerażonego na progu swojego mieszkania.
źródło: sporteuro.pl, wMeritum.pl
Fot. YouTube