Mieszkanka Wrocławia opisała na Facebooku bulwersującą sytuację, która miała miejsce w tramwaju. Podczas jazdy Dagmarę Świętek zaatakował agresywny współpasażer, a motorniczy w ogóle nie chciał udzielić jej pomocy.
Kobieta informuje, że w środku dnia na pętli tramwajowej przy ul. Zawalnej, w tramwaju linii numer 8 została zaatakowana przez agresywnego mężczyznę. Mężczyzna ten wcześniej sterroryzował pasażerów tramwaju celując do nich z zaciśniętych pięści i wykrzykując groźby pobicia i śmierci.
Dagmara podeszła do motorniczego z prośbą o pomoc,ale ten miał odpowiedzieć jej, że nie będzie interweniował.
„W tym momencie bandzior dopadł mnie przy przy otwartych drzwiach motorniczego. Uderzając mnie nimi wypchnął z tramwaju, szarpiąc mną obrzucał mnie wyzwiskami i nadal wykrzykiwał groźby pobicia i śmierci. Udało mi się wyrwać i uniknąć wymierzanych we mnie ciosów z zaciśniętych pięści. Gdyby nie interwencja jednego z pasażerów, prawdopodobnie zostałabym skatowana na oczach świadków i motorniczego” – czytamy we wpisie kobiety.
Dagmara twierdzi, że pracownik MPK nie chciał jej pomóc. Ponadto, miał kontynuować kurs, chociaż kobieta prosiła go, żeby zatrzymał się na przystanku, aż do momentu przyjazdu policji. W tramwaju nie było monitoringu, dlatego kobiecie ciężko jest udowodnić całą sytuację.
Kobieta zaatakowana w tramwaju. MPK przeprasza
Kobieta wysłała pisemną skargę do dyrekcji MPK Wrocław, która w odpowiedzi napisała, że nie może zająć wyraźnego stanowiska.
„Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że motorniczy dokonał niewłaściwej oceny sytuacji, gdyż opowiedzenie się po jednej ze stron mogło doprowadzić do eskalacji napięcia.Przykro mi bardzo, że stała się Pani obiektem agresji ze strony współpasażera. Niestety przewoźnik nie ma wpływu na niewłaściwe zachowanie pasażerów, ale bardzo za nie przepraszam” – cytuje pismo portal o2.pl
Źródło: o2.pl, Facebook.com