W czwartek w Warszawie autobus spadł z mostu na Wisłostradę, co skończyło się śmiercią jednej osoby i poważnymi obrażeniami kilkunastu kolejnych. Wszystko wskazuje na to, że kierowca zażywał amfetaminę. Ślady narkotyku odkryto nie tylko w jego organizmie, ale także w całej kabinie. Możliwe, że zażywał narkotyk także w autobusie.
Radio RMF FM jako pierwsze podało, że stwierdzono ślady amfetaminy w moczu i krwi kierowcy. Natomiast z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że w portfelu mężczyzny znaleziono 0,54 grama amfetaminy, co miało potwierdzić laboratorium Komendy Stołecznej Policji.
Na tym nie koniec. „Rzeczpospolita” podaje, że autobus także zawierał wewnątrz dowody świadczące przeciw kierowcy. „Ślady amfetaminy znaleziono w wielu miejscach w kabinie kierowcy”. Znajdowała się tam również deseczka do „wciągania narkotyku”. „Może to świadczyć o tym, że zażywanie tego narkotyku nie było jednorazowym incydentem, a spożywanie narkotyku odbywało się w kabinie” – czytamy na łamach „Rz”.
Śledczy znaleźli także 12 i 20 tabletek, które dopiero będą badane w celu potwierdzenia ich składu.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że kierowca najprawdopodobniej usłyszy zarzut spowodowania „w sposób umyślny, katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem była śmierć i ciężkie obrażenia ciała wielu osób”.
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek tuż po południu na moście Grota-Roweckiego w Warszawie. Autobus linii 186 spadł z wiaduktu na Wisłostradę. W wyniku tragedii zginęła jedna osoba a 17 zostało rannych. RMF FM podało, że ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Źr. wmeritum.pl; rmf24.pl; wprost.pl; rp.pl