Gorący wieczór miał miejsce w piątek w Poznaniu. W meczu Lecha z Koroną nie zabrakło ani piłkarskich, ani pozaboiskowych emocji. Po spotkaniu doszło do starcia. Jacek Kiełba spiął się z… kibicem Kolejorza.
Lech Poznań pokonał po bardzo trudnej przeprawie Koronę Kielce w pierwszym meczu rundy play-off 3:2. Poznaniaków uratowały w tym meczu rzuty karne. Dwie jedenastki wykorzystał najskuteczniejszy pilkarz LOTTO Ekstraklasy – Marcin Robak. Po meczu jednak emocje się nie zakończyły.
Po ostatnim gwizdku zawodnicy obu drużyn – tradycyjnie już – poszli podziękować fanom swoich drużyn za przybycie na stadion i doping. Tak też zrobili przyjezdni. Gdy już zmierzali w kierunku szatni, do Jacka Kiełba kilka mocnych słow z trybun rzucił kibic Lecha.
Były piłkarz Kolejorza nie pozostał dłużny, cofnął się do awanturującego się mężczyzny i uderzył go w okolice szyi. Kibica natychmiast zabrali ochroniarze. Po meczu poprosiliśmy o komentarz do całej sytuacji samego zainteresowanego.
http://bi.gazeta.pl/im/68/bd/14/z21746024Q,GlosWielkopolski-pl.jpg
– Co się stało pomiędzy tobą, a kibicem Lecha?
– Wiadomo, że to był mecz między drużynami, których kibice nie za bardzo za sobą przepadają. Słyszałem to nawet w trakcie jego trwania. Ale gdy ktoś obraża twoją rodzinę… Nie mogłem na to pozwolić.
– I co zrobiłeś?
– Kibic Lecha zaczął wjeżdżać na moją rodzinę. Nie mogłem na to pozwolić i odepchnąłem go trochę.
– Nie myślałeś o konsekwencjach, na przykład ze strony Komisji Ligi?
– Na pewno się w takich sytuacjach nie myśli o konsekwencjach. Emocje biorą górę. Gdybym go uderzył, na pewno jakieś konsekwencje by były, ale odepchnąłem go trochę i tyle. Kibic był nie do końca trzeźwy. Ochrona powinna trzymać takich ludzi gdzieś wyżej.
Źródło: inf. własna
PAP/Jakub Kaczmarczyk