Sytuacja w chińskiej gospodarce oraz rozstrzygnięcie kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych – to obecnie zdaniem Leszka Balcerowicza najważniejsze czynniki ryzyka dla globalnych rynków finansowych. Inwestorzy zwracają także uwagę na kwestię nadmiernego zadłużenia państw Unii Europejskiej oraz zagrożenie związane ze starzeniem się społeczeństw.
– Inwestorzy działający na międzynarodowych rynkach zwracają uwagę przede wszystkim na sytuację w krajach o znaczeniu globalnym. My nie jesteśmy krajem o takim znaczeniu. Raczej podlegamy wpływom tego, co się w tych dużych krajach dzieje – mówi Leszek Balcerowicz, przewodniczący Rady Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Ekonomista wyjaśnia, że dla światowych rynków finansowych aktualnie kluczowe jest to, kto wygra wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych oraz czy spowolnienie w chińskiej gospodarce okaże się jedynie tymczasowe, czy jednak przerodzi się w trwały trend.
Czytaj także: W co warto inwestować w tym roku? Eksperci nie mają złudzeń, ale przewidują też sporo zagrożeń
– Pogorszenie się sytuacji gospodarczej w Chinach w sensie wyraźnego spadku tempa wzrostu miałoby istotne konsekwencje dla świata. Należy pamiętać o tym, że Chiny po Stanach Zjednoczonych są drugim największym światowym importerem – informuje Balcerowicz.
Według prognoz Banku Światowego dynamika chińskiego PKB wyniesie w tym roku do 6,7 proc. W 2017 roku oczekiwane jest dalsze hamowanie, a gospodarka Państwa Środka ma urosnąć o 6,5 proc. Długoterminowe szacunki Trading Economics zakładają, że pod koniec dekady Chiny będą się rozwijały w tempie poniżej 5,0 proc. rocznie.
– Niektóre kraje strefy euro czy Unii Europejskiej mają już wysokie długi publiczne, a przed nimi jest perspektywa starzenia się społeczeństw, która się wiąże z ryzykiem dalszego wzrostu wydatków – zauważa były minister finansów. – Polska jak na swój poziom rozwoju powinna mieć mniejszy dług publiczny po to, żeby była bardziej odporna na ewentualne zawirowania zewnętrzne– dodaje.
Ekspert jest zdania, że rządy poszczególnych państw już teraz powinny się przygotowywać na zachodzące zmiany demograficzne. Dodaje, że muszą one także zabezpieczyć się na wypadek materializacji któregoś z wymienionych czynników ryzyka globalnego.
– Nie jesteśmy, niestety, w stanie dokładnie powiedzieć, jakie zagrożenia pojawią się w gospodarce. Nie możemy także przewidzieć, kiedy i w jakiej skali to nastąpi. Ale powtarzam – odpowiedzialność i kompetencja polega na tym, że się patrzy na otoczenie i wyciąga z tego wnioski dla własnego kraju – stwierdza Balcerowicz.
Przewodniczący FOR jest zdania, że działania obecnego rządu osłabiają odporność kraju na ewentualny kryzys. Ekonomista uważa, że zbyt wysokie wydatki budżetowe zmniejszają stabilność polskich finansów publicznych i szkodzą gospodarce.
– Lepiej być bardziej odpornym i mieć mniejszy deficyt w finansach publicznych. To, co się dzieje od paru miesięcy, osłabia przynajmniej perspektywy stabilności finansów publicznych i tworzy wrażenie, że sektor bankowy, niesłychanie ważny dla stabilności całej gospodarki, może być przedmiotem kolejnych uderzeń – podsumowuje.
Wysokość deficytu zapisanego w tegorocznej ustawie budżetowej wynosi blisko 55 mld zł, co ma stanowić 2,8 proc. produktu krajowego brutto Polski w 2016 roku. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że na koniec ubiegłego roku dług sektora finansów publicznych po konsolidacji wyniósł 872,7 mld zł, o 50,5 mld zł więcej niż rok wcześniej.
Źródło: Agencja Informacyjna Newseria
Fot. Agencja Informacyjna Newseria