Być może już niedługo rozpoczną się rozmowy dotyczące przeniesienia części lotnictwa Singapuru na teren Nowej Zelandii. Jednym z głównych powodów jest brak możliwości ćwiczeń dla pilotów F-15.
Sieć powietrzna nad Singapurem jest bardzo mocno zagęszczona, toteż piloci eskadr tamtejszych F-15 często nie mają możliwości ćwiczeń. Z tego powodu część jednostek stacjonuje już w takich państwach jak Stany Zjednoczone, Australia czy Francja. Być może teraz przyjdzie czas na Nową Zelandię.
Jak informuje portal Konflikty.pl, obecnie Singapur prowadzi analizę, czy na terenie Nowej Zelandii są odpowiednie warunki i możliwość zaplecza dla żołnierzy i rodzin. Jeśli kraj pozytywnie przejdzie tą weryfikację, wówczas w całej sprawie rozpoczną się rozmowy międzynarodowe.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Stacjonowanie części lotnictwa Singapuru mogłoby stanowić nie lada korzyść dla Nowej Zelandii, ponieważ państwo to posiada niewielkie siły powietrzne. Ponadto z pewnością wprawiłoby to w ruch lokalną gospodarkę, szczególnie na terenach, gdzie stacjonowaliby piloci.
Wiadomo z pewnością, że uruchomienie takiej bazy to długotrwały proces. Nawet jeżeli Singapur zdecyduje się na stacjonowanie w Nowej Zelandii, a ta wyrazi zgodę, cały proces z pewnością będzie trwał kilka lat.
Czytaj także: Polscy żołnierze wreszcie będą mieli karabin rodzimej konstrukcji!