Kulisy rekonstrukcji rządu, która miała miejsce na przełomie ubiegłego i tego roku, wciąż pozostają tajemnicą. Jej rąbka postanowiła uchylić wicepremier Beata Szydło w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”.
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku okazało się, że największą zmianą długo oczekiwanej rekonstrukcji rządu będzie zmiana na stanowisku premiera. Beatę Szydło zastąpił na tym stanowisku dotychczasowy wicepremier oraz minister rozwoju i finansów, Mateusz Morawiecki. Była Prezes Rady Ministrów została z kolei wicepremierem.
O kulisach tamtego okresu Beata Szydło postanowiła opowiedzieć w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”. Wyznała ona, że decyzja była dla niej bardzo trudna. – To był niełatwy moment. Musiałam podjąć bardzo trudną decyzję o tym, czy w rządzie pozostać, czy z niego odejść. Miałam świadomość, że odejście z rządu i odrzucenie odpowiedzialności za nasze zobowiązania wobec wyborców byłoby dla nich niezrozumiałe, sugerujące konflikty wewnętrzne, szkodzące też obozowi dobrej zmiany – wyznała.
Była premier poinformowała również, że z całą sprawą związane były duże emocje, którym nie mogła się poddać. – Tamtej sytuacji towarzyszył duży ładunek emocjonalny, także wśród wyborców, i nie chciałam swoim zachowaniem pogorszyć sytuacji. Po ludzki nie było to oczywiście łatwe. (…) Nie mogłam się na nikogo obrażać, bo jesteśmy drużyną, dużo razem zrobiliśmy i nie chciałam, aby moje zachowanie zaprzepaściło tę pracę. Starałam się zrozumieć, że tamten moment wymagał takich, a nie innych środków – powiedziała.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Projekt wciąż nie zrealizowany?
Beata Szydło stwierdziła też, że projekt, który rozpoczął się jeszcze w 2011 roku, wciąż nie został zrealizowany. – Mam poczucie, że mamy do zrealizowania projekt, który jeszcze nie został skończony. W zwycięstwo 2015 roku włożyłam bardzo dużo pracy, która trwała od 2011 roku. Pracowałam nad przygotowaniem programu, nad drogą do zwycięstwa. Można powiedzieć, że wydeptywałam te ścieżki, jeżdżąc po kraju. Bardzo się z tym projektem utożsamiam, straciłam na jego przygotowanie zbyt wiele czasu, żeby machnąć ręką i wszystko zostawić – wyznała.
Kwestia nagród dla rządu: „Nikt niczego nie ukradł”
Wicepremier Szydło była pytana również o kwestie nagród dla członków rządu, które w ostatnim czasie okazały się dla Prawa i Sprawiedliwości dużym problemem. – Mam na ten temat swoje przemyślenia, ale zostawię je dla siebie. Przypomnę tylko, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, nie doszło do żadnych nadużyć, nikt niczego nie ukradł. (…) Ministrowie nagrody przekazali dobrowolnie na cele charytatywne. Temat jest zamknięty – stwierdziła.
Beata Szydła zaznaczyła, że nie jest osobą, którą łatwo złamać. – Jeden z tabloidów postawił sobie chyba za punkt honoru, by każdego dnia coś o mnie napisać. Smutne jest to, że to nie są tylko ataki zewnętrzne, lecz mamy czasem do czynienia ze szkodzącą PiS rozgrywką wewnętrzną – powiedziała. – Jeśli jednak ktoś myśli, że uderzając we mnie, może mnie złamać, to się myli. Nie tak łatwo mnie zniszczyć. I na to nie pozwolę. Na własnej skórze przekonałam się, że polityka to nie jest zajęcie dla „grzecznych dziewczynek” – powiedziała.
Cały wywiad z wicepremier Beatą Szydło można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”.