Magdalena Biejat, przewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny w rozmowie z portalem Gazeta.pl stwierdziła, że należałoby zdjąć krzyż w Sejmie.
Posłanka Lewicy usłyszała pytanie, czy nie „kłuje jej w oczy” krzyż w Sejmie. „Nie uważam, że to jest dobre miejsce na krzyż.” – stwierdziła Biejat. „W Sejmie mamy osoby różnych wyznań. Mamy osoby, które są niewierzące.” – mówiła.
Czytaj także: Ks. Tymoteusz Szydło odchodzi ze stanu duchownego. Wyjaśnił powody decyzji
Czytaj także: Magdalena Biejat: \"Rozszerzamy definicję rodziny\
„Sejm jest przestrzenią publiczną. Miejscem stanowienia prawa dla wszystkich obywateli. Uważam, że krzyża w takim miejscu być nie powinno.” – stwierdziła Biejat. Zaznaczyła jednak, że Lewica nie przygotowuje ustawy o symbolach w przestrzeni publicznej.
Pytana, czy krzyż powinien pozostać, czy być zdjęty, stwierdziła, że należy go zdjąć. „Żyjemy w państwie prawa, mamy zapisany rozdział Kościoła od państwa w konstytucji i powinniśmy tego przestrzegać. To są dobre standardy demokratyczne.” – powiedziała Biejat.
Biejat ujawnia, kto z PiS negocjował jej nominację
Posłanka odniosła się również do zamieszania w związku z jej nominacją na przewodniczącą komisji rodziny. Przyznała, że ta kwestia nie dotyczy wyłącznie jej osoby. Mają tu znaczenie również tarcia i walki frakcji w obozie rządzącym.
Przy okazji Biejat ujawniła nazwisko polityka PiS, z którym prowadzono w tej sprawie negocjacje. „Osobą, z którą rozmawialiśmy był pan Sasin, ale zapewne nie podejmował tej decyzji samodzielnie, w sensie sam jeden.” – powiedziała, odpowiadając w ten sposób na pytanie, kto decydował ze strony PiS.
Źr. gazeta.pl