Czasem zastanawiam się, czy wciąż nie jesteśmy na etapie dziecięcym. Z jednego prostego powodu: wszystko staramy się usprawiedliwić w najprostszy sposób.
Kiedy byłem dzieckiem, wszystko usprawiedliwiało się w najprostszy sposób: bo wszyscy tak robią. Czyli wracałem do domu spóźniony, bo wszyscy tak robili, nie jeździłem rowerkiem dookoła bloku, ale nieco dalej, przechodziłem na czerwonym świetle i nie sprzątałem pokoju. Bo wszyscy tak robili. Rodzice zawsze mieli gotową odpowiedź. A gdyby Mateusz/Kuba/Krzysiek postanowili skoczyć z mostu, to też byś skoczył? To kończyło dyskusję. Albo jeszcze inaczej, twierdziłem że „ja to i tak mało, inni więcej. Czyli inni koledzy dłużej grali na komputerze, później wracali do domu i dostawali większe kieszonkowe.
Dzisiaj włączam telewizję/wchodzę do internetu i co widzę?
Weszliśmy do UE bo wszyscy tak robią. Podpisaliśmy Traktat Lizboński bo wszyscy tak zrobili. Podwyższyliśmy podatki bo wszyscy tak robią (może z wyjątkiem Szwecji, ale to jakieś mamisynki są, praw ekonomii się posłuchali, dziwaki jakieś). Rozbudowaliśmy administrację państwową bo wszyscy tak robią. Związki partnerskie – wszyscy tak robią. I tak w kółko. Akcyzy nie obniżymy, bo nikt nie obniża, a jak ktoś ma niską, to źle i powinien się do nas dostosować.
Chociaż od tej reguły są wyjątki. Nie przeprowadziliśmy normalnego śledztwa w sprawie katastrofy lotniczej w której zginął prezydent, choć wszyscy prowadzą je porządnie. Budujemy stadiony za gigantyczne pieniądze choć nikt tego nie robi. Kilometr obwodnicy nigdzie nie kosztuje tyle, co u nas. Nie mamy dobrych warunków dla przedsiębiorstw, choć (prawie) każdy rozwinięty kraj takie ma.
Taki Polski absurd.
Fot: wikipedia