Turyści przebywający na kempingu w gdańskich Stogach przeżyli chwile prawdziwej grozy. Do namiotu czeskich turystów wpełzł… boa dusiciel. Co gorsza w pobliżu namiotu pojawił się również drugi osobnik. Jak się okazuje, w pobliżu był ich właściciel.
Strażnicy miejscu otrzymali zawiadomienie z kempingu o wielkim wężu. Okazało się, że to boa dusiciel. „W namiocie czeskiej rodziny z dwójką dzieci faktycznie leżał duży wąż. Mógł mieć prawie dwa metry. Gad znalazł sobie miejsce pomiędzy torbami turystów. Wydawał się być osowiały.” – powiedział st. insp. Rafał Przęczek z Referatu VI.
Czytaj także: Rzymkowski potwierdza dołączenie do PiS
„Nie byliśmy pewni, czy jest to jadowity gatunek, dlatego natychmiast zabezpieczyliśmy teren. Trzeba było zminimalizować zagrożenie i nie dopuścić do tego, by wąż uciekł, co mogłoby skutkować wybuchem paniki.” – dodał.
Boa może być niebezpieczny
Na miejsce wezwano lekarza weterynarii, który potwierdził, że boa dusiciel może być niebezpieczny. „Udało nam się ustalić, że wąż nie jest jadowity, ale najprawdopodobniej należy do dusicieli i może być niebezpieczny.” – powiedział.
Dodał, że teren został zabezpieczony a strażnicy ustalili, że wąż należy do mieszkańca sąsiedniego namiotu. Tam znaleziono też drugiego gada, który mierzył około 40 centymetrów. Właściciel zwierząt miał zostać przesłuchany, a funkcjonariusze zamierzają ustalić, czy hoduje gady legalnie. Boa trafiły do kliniki weterynaryjnej.
Czytaj także: Boa dusiciel na placu zabaw. Znalazły go dzieci
Jak się okazało boa należały do pana Adama z Łodzi. Mężczyzna zabrał zwierzęta na kemping, bo zamierza spędzić tam całe wakacje, a zwierzęta należy karmić. Dodał, że nie mógł ich zostawić w domu, bo jego mama „nie lubi węży”. Wyraził żal z powodu ucieczki jednego z węży oraz stwierdził, że „jest mu głupio”, ponieważ 13-letnia dziewczynka, która znalazła gada w swoim namiocie, mogła doznać traumy.
Źr. wprost.pl; strazmiejska.gda.pl