Bogusław Leśnodorski, były prezes Legii Warszawa, złożył propozycję Wiśle Kraków. Były włodarz klubu ze stolicy chce pomóc „Białej Gwieździe” zupełnie za darmo.
Wczoraj w mediach gruchnęła informacja, że PZPN zawiesił licencję Wisły Kraków na występy w Ekstraklasie. Związek chce w ten sposób wymusić od klubu informacje dotyczące statusu właścicielskiego oraz ustalić, kto pełni funkcję prezesa. Jeżeli „Biała Gwiazda” nie wyjaśni całej sprawy, może dojść do tego, iż zespół zostanie wycofany z rozgrywek. O tym, co grozi ekipie ze stolicy Małopolski mówił w rozmowie z Romanem Kołtonie dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN. Można ją obejrzeć W TYM MIEJSCU.
Niespodziewana propozycja. Bogusław Leśnodorski oferuje pomoc
W zaistniałej sytuacji swoją pomoc Wiśle Kraków zaproponował… Bogusław Leśnodorski. Były prezes Legii Warszawa przyznał, że jest gotów wspomóc klub z Krakowa zupełnie za darmo. W tym miejscu warto wspomnieć, iż Leśnodorski jest właścicielem sieci kancelarii prawniczych.
Czytaj także: Oficjalnie: były prezes Legii pomoże Wiśle Kraków
„Wisła musi mieć poważnego pełnomocnika, z doświadczeniem na polskim rynku, który sprawnie wszystko odkręci, napisze dobrze wniosek odwoławczy. Na tę chwilę Wisła sama sobie nie poradzi. To, co dzieje się teraz w Krakowie, to po prostu kompromitacja. To byłaby fatalna wiadomość dla naszej piłki, gdyby taki klub jak Wisła upadł” – powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Wcześniej Leśnodorski zasugerował za pośrednictwem Twittera, że gdyby nie był kibice Legii Warszawa, chętnie kupiłby Wisłę i wyciągnął ją z kryzysu. We wspomnianej rozmowie ze SportowymiFaktami przyznał, iż pisząc te słowa, nie żartował.
„Mówiłem poważnie. Wisła to jeden z pięciu najlepszych klubów w Polsce. Gdy rozważa się zainwestowanie w jakąś drużynę, to Wisła od razu nasuwa się na myśl. Mam rodzinę z Krakowa, która kibicuje i Wiśle i Cracovii. Wszyscy tak samo emocjonują się problemami Wisły. Ten klub jest na dnie. To ostatni moment żeby odsunąć osoby, które szkodzą klubowi” – oświadczył.
