Coraz zabawniejszy robi nam się ten Parlament Europejski. Najpierw Nigel Farage pokazuje pupę hymnowi Unii Europejskiej, a teraz Janusz Korwin-Mikke bije po twarzy Michała Boniego.
Czytaj także: Jak powiedział tak zrobił: Korwin-Mikke spoliczkował Boniego
Nie pamiętałem tego wywiadu, kiedy Korwin obiecywał, że „da Boniemu w mordę” za to, iż tamten nazwał go idiotą. Dlatego na początku myślałem, że prezes Nowej Prawicy uderzył byłego szefa resortu administracji i cyfryzacji za beznadziejny spot w trakcie kampanii do europarlamentu – „Nie mów nie Boniemu, bo nie”. W sumie sam chętnie bym to zrobił, bo tak.
O co w tym chodzi? – do dziś pyta wielu Polaków.
Ofiara (losu) Korwina jest zbulwersowana jego bezpardonowym atakiem. A ja się pytam dlaczego? Przecież jak ktoś kogoś obraża i nie przeprasza to powinien liczyć się z tym, że emocję mogą puścić i dostanie „w mordę”. Szczerze mówiąc dziwi mnie, że Boni poskarżył się na to w internecie. Gdyby mnie spotkał taki dyshonor, na który bym nie odpowiedział, to raczej bym się tego wstydził niż rozgłaszał i organizował konferencję prasową.
Janusz Korwin-Mikke ziścił tak naprawdę marzenia wielu Polaków, którzy chętnie spoliczkowaliby polityków (prócz kobiet) znienawidzonej partii rządzącej. Tak droga Platformo Obywatelska, ludzie was nienawidzą.
Dlatego ten cały chór oburzonych, który stoi na konferencji prasowej za Michałem Bonim, powinien na siebie uważać. W Polsce jest wielu młodych ludzi – spod znaku Ruchu Narodowego, Nowej Prawicy i innych organizacji – którzy chcą zrobić wam większe kuku niż tylko uderzenie w twarz. Chcą was wywalić z polityki – całkowicie i definitywnie. Czerwony ślad po ręce Korwina na policzku Boniego szybko zniknie, ale odcięcie strumienia łatwych i dużych pieniążków może okazać się bardziej dotkliwą raną. I co wy wtedy biedaki poczniecie?
Choć nie jestem zwolennikiem Korwina, to cieszy mnie, że z Parlamentu Europejskiego robi cyrk. Na nic więcej ta instytucja nie zasługuje. Czas pokaże czy prezes Kongresu Nowej Prawicy okaże się tam tylko klownem czy kimś więcej.
Michał Boni powinien iść do kościoła i na klęczkach dziękować Bogu, że na jego szczęście – a na nasze nie – Ruch Narodowy nie dostał się do europarlamentu. Bo po ciosie Mariana Kowalskiego trudniej byłoby się pozbierać.
Panie Boni, mam propozycję na nowe hasło w innych kampaniach: Nie bij Boniego, bo nie!
Autor: Dawid Florczak