Jerzy Brzęczek nie krył zadowolenia, ale jednocześnie nie popadał w nadmierny optymizm po poniedziałkowym meczu z Izraelem, który nasza kadra wygrała aż 4:0. Stwierdził, że spotkanie było potwierdzeniem słuszności koncepcji, którą założył sobie na początku pracy z reprezentacją.
Jerzy Brzęczek nie miał ostatnio łatwo. Po meczu z Macedonią Północną, który reprezentacja Polski wygrała głównie dzięki szczęściu, to właśnie na selekcjonera spadła fala krytyki. Zarzucano mu brak koncepcji na grę kadry. Duże kontrowersje wywołała między innymi decyzja o wystawieniu w pierwszym składzie tylko jednego napastnika – Roberta Lewandowskiego.
Po meczu z Izraelem Jerzy Brzęczek z pewnością usłyszał znacznie więcej miłych słów. Biało-Czerwoni wygrali aż 4:0 a dla selekcjonera to potwierdzenie słuszności obranej przez siebie taktyki. „Budowanie drużyny to nie koncert życzeń, nie tworzy się jej na zawołanie, trzeba przechodzić różne trudne chwile. Ten mecz utwierdził nas o słuszności koncepcji, jaką sobie założyłem, gdy rozpoczynałem pracę z reprezentacją” – powiedział na konferencji prasowej.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Na pytanie czy był to najlepszy mecz Biało-Czerwonych za jego kadencji Brzęczek stwierdził, że w innych spotkaniach zawodnicy też pokazywali się z dobrej strony. „Jeśli popatrzymy na rezultat, był to najlepszy mecz, ale w Bolonii i w Guimaraes, na tle europejskiej i światowej czołówki, prezentowaliśmy się bardzo dobrze. To spotkanie dobrze się ułożyło i potwierdziło, że jest dużo jakości i że od pierwszego zgrupowania, przed meczem z Włochami, wykonujemy dobrą pracę” – mówił.
Brzęczek: „Okres po meczu z Macedonią był jednym z najspokojniejszych”
Wielu dziennikarzy zastanawiało się jak wyglądał okres po meczu z Macedonią. Jerzy Brzęczek odpowiedział jednemu z nich, że było bardzo spokojnie. „Muszę pana rozczarować, bo okres po meczu z Macedonią był jednym z najspokojniejszych w trakcie mojej pracy w reprezentacji. Wiemy, co robimy i jakie błędy popełniamy. Mecze różnie się układają, ale my nie możemy odejść od naszej koncepcji. Nie ma możliwości, żeby drużyna w trzy dni zaczęła grać lepiej. To świadczy o tym, że nasza praca jest dobrze wykonywana” – stwierdził.
Jerzy Brzęczek przyznał też, że gra z dwoma napastnikami przynosi dobre rezultaty, ale nie znaczy to, że zawsze będziemy grać w takim ustawieniu. „Ten mecz potwierdził, ze jest duży potencjał w grze dwoma napastnikami, ale to nie znaczy, że zawsze będziemy tak grali. Jesteśmy w stanie stosować dwa systemy, a w trakcie meczu możemy przejść z jednego na drugi, dzięki czemu jesteśmy w stanie sprawiać więcej problemów rywalowi. Musimy patrzeć też na przeciwnika: jego jakość i siłę” – powiedział.
Na koniec Brzęczek stwierdził, że do końca pracy z kadrą pozostanie sobą. „Od pierwszego do ostatniego dnia będę taki sam. Wiem, dlaczego tutaj jestem, to dla mnie wielki zaszczyt i wyróżnienie. Byłem piłkarzem, więc wiem, jak to jest i że bywa tak, że dopiero po czasie zaczynają cię doceniać. Trzeba potrafić reagować na różne okoliczności i myślę, że to dobrze nam wychodzi” – mówił.
Czytaj także: Lewandowski opowiedział o współpracy z Piątkiem
Źr.: Onet