Po decyzji selekcjonera o odebraniu opaski kapitana na stałe, Jakub Błaszczykowski poczuł bardzo siarczysty policzek. Może nie tyle od Nawałki, co od Lewandowskiego. Oczyma wyobraźni widział jego triumfujący, pobłażliwy uśmieszek. Decyzję trenera mógł zrozumieć, choć się z nią nie zgadzać. Nie miałoby to takiego wpływu na jego zachowanie, gdyby kapitanem został choćby Boruc. Na pewno trudno byłoby mu się pogodzić, gdyby opaskę otrzymał Kamil Glik bądź Grzegorz Krychowiak. Ale były kompan z Borussii? Koszmar, z którego nie da rady obudzić się z krzykiem w środku nocy.
Kadra za pomocnika BVB w formie i z (c) przy sprawozdaniach nie wygrywała. Nie było szałowej atmosfery, obrona była dziurawa, a z przodu nie miał kto strzelać bramek. Od czasu do czasu ukłuł coś Kuba. Jednak to nie było to.
Kadra bez Błaszczykowskiego i z Lewandowskim z (c) przy sprawozdaniach wygrywa. Ma kto strzelać, zaczęła funkcjonować obrona, środek pomocy i atak, który wcale od Roberta uzależniony nie jest. Złożyło się na to wiele elementów. Eksplozja formy Glika i Krychy, strzelający seriami Milik, czy maskotka narodowa w postaci Mili. Jest atmosfera, której nie było od czasów kadry Engela. Tej sprzed finałów w Azji.
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
Szalona jesień w eliminacjach ME, historyczna wygrana z Niemcami, no kto zdrowy na rozumie zakładałby taki scenariusz bez szarżującego prawego pomocnika? Brakowało jedynie kropki nad i w meczu ze Szkocją, by kibicowska ekstaza sięgnęła zenitu. Wszystko to udało się bez byłego zawodnika Wisły.
Rola Lewandowskiego w zespole wzrosła, co niejednokrotnie sam podkreślał. Znaczy teraz dla tej reprezentacji znacznie więcej. Mimo, iż wciąż nie strzela dla niej tak, jak dla niemieckich klubów.
Kibice i dziennikarze zacierali ręce, w wyobraźni mając już wracającego wiosną po kontuzji Kubę. Wejdzie do tej dobrze ułożonej przez Nawałkę machiny i wrzuci ją na kolejny poziom. Pewnie, byłoby pięknie. Nic jednak nie jest tak proste. Utrata opaski coś w nim zabiła. Nie ma co się oszukiwać, każdy, kto postawiłby się w jego miejscu, każdy, dla którego ta kadra tyle znaczyła, poczułby to samo. A może właśnie wcale tak wiele dla niego nie znaczyła, skoro swoim odbiorem zniechęcił selekcjonera, by wysłał mu powołanie?
Nawałka to widzi, dlatego tak bardzo delikatnie starał się tę sprawę załatwić. Chuchał i dmuchał, jeździł od jednego do drugiego, a w mediach szydzili. On jednak dobrze wiedział co robi, nie chciał tracić tak wartościowego piłkarza, ale przede wszystkim nie mógł pozwolić na ferment w drużynie. Jeśli nie można tego pogodzić, z czegoś trzeba zrezygnować. Z kogoś trzeba zrezygnować.
Nie tak wyobrażałem sobie Błaszczykowskiego. Taki koniec w kadrze mi do niego nie pasuje. Dla mnie zawsze był to ktoś, kto ryjąc trawę potrafił zrobić różnicę, kto walczył do ostatnich minut meczu. Nie splamił tego nawet incydent z biletami na Euro. Kuba był i wciąż jest wojownikiem, który tej kadrze jest potrzebny. Ale nie taki jak teraz. Nie rozgoryczony i obrażony na całe otoczenie 30-letni dzieciak. Liczę, że Nawałka wysłał mu ten sygnał odpowiednio wcześnie. Niech nim wstrząśnie. Tak to właśnie widzę. Jest jeszcze trochę czasu. Kuba – ogarnij się! Nie idź szlakiem Teveza.