Wojciech Cejrowski jest znany nie tylko ze swoich podróży do najodleglejszych zakątków ziemi, ale również ze swoich jednoznacznych poglądów. Podróżnik nie kryje również głębokiego przywiązania do wiary katolickiej. Również na tej płaszczyźnie postanowił rozważyć niedawne tragiczne nawałnice.
Cejrowski podzielił się swoimi obserwacjami na antenie Radia Koszalin w cotygodniowej audycji, którą prowadzi wspólnie z Andrzejem Rudnikiem. Ten drugi porównał skalę zniszczeń w Borach Tucholskich do eksplozji nuklearnej. Zdaniem Cejrowskiego to przesada. Jak stwierdził, były to normalne zjawiska przyrodnicze, choć nieco silniejsze ze względu na ocieplenie klimatu.
Znany podróżnik zwrócił uwagę Rudnikowi, że ten ma się czego bać. Wie pan czemu pan się bał? Bo pan się nie modlił – stwierdził. Cejrowski przenosząc dyskusję bardziej pole religijne. Podzielił się również obserwacją swojego stryja. Zaobserwował, że gdzie była kapliczka na posesji, tam wicher nie uderzył, zboża nie wyłożył. Gdzie się ludzie modlą i zapraszają księdza, żeby poświęcił ziarno przed siewem, tam nie wyłożyło się, a kto nie łazi do kościoła albo zbiory robi w niedzielę bądź w święto maryjne, temu się wyłożyło – powiedział.
Czytaj także: O Polkach i śniadych książętach, moim zdaniem
Rudnik był chyba nieco zaskoczony stwierdzeniem Cejrowskiego. Panie Wojciechu, ale troszeczkę pan przesadził, bo nie wiem, co na ten temat powiedzą ludzie, którzy stracili całe majątki czy życie. Nie powie pan, że się nie modlili – zauważył.
Cejrowski jednak nie stracił rezonu. Przyznał, że bierze pod uwagę również średnią statystyczną. Podkreślił dodatkowo, że w sytuacjach żywiołu silniejszego od człowieka, on zawsze ma się do czego odwołać. Mogę się zawsze rzucić na kolana, zapalić gromnicę i jakoś mnie to pozycjonuje w mniejszej kuli strachu – podsumował.
Źródło: wprost.pl
Fot.: Wikimedia/Przemysław Jahr