Wojciech Cejrowski śledzi rozwój wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Podróżnik sugeruje, że w obliczu braku odpowiedniego podejścia rządu należy zaangażować… kibiców.
Ostatnie dni upłynęły pod znakiem narastającego napięcia na granicy polsko-białoruskiej. Służby Alaksandra Łukaszenki starają się wszelkimi sposobami nakierować grupy migrantów na granicę z Polską.
Po naszej stronie nad bezpieczeństwem czuwa tysiące funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i żołnierzy Wojska Polskiego.
Sytuacja jest jednak napięta. Wspomniał o tym premier Mateusz Morawiecki podczas dzisiejszego posiedzenia Sejmu. – Na wschodniej granicy mamy do czynienia nie tylko z przemocą, z bezpośrednim użyciem przemocy wobec suwerennego państwa polskiego. Na wschodniej granicy mamy do czynienia z wyreżyserowanym spektaklem, spektaklem, którego celem jest naruszenie granicy Polski, wprowadzenia chaosu w Polsce, w UE – podkreślił.
– Dziś rzeczywiście w tym szczególnym dniu, dniu tak ważnego posiedzenia jak podkreśliła pani marszałek, powinniśmy zapomnieć o tym kto jest z lewicy, z prawicy, kto jest z partii liberalnej, konserwatywnej, lewicowej czy innej. Dzisiaj, choć Sejm jest tym podstawowym miejscem, w którym różne racje są poddawane różnym sporom, to dziś jednak powinna tutaj dominować jedna racja. Racja stanu Rzeczypospolitej – dodał.
Działania rządu sceptycznie ocenia jednak Wojciech Cejrowski. Podróżnik już wcześniej krytykował – jego zdaniem – zbytnią asekuracyjność polskich władz. We wtorek wprost zasugerował, że w ochronie granic pomóc mogą… kibice.
„Skoro rząd nie radzi sobie na granicy, proponuję zaprosić tam Kiboli. To porządnie wyćwiczone oddziały i PORADZĄ SOBIE SZYBKO” – stwierdził.