Chwile grozy przeżyli uczestnicy środowego koncertu Marylina Mansona, który odbył się na warszawskim Torwarze. W pewnym momencie zostali poproszeni bowiem o opuszczenie hali. Wszystko za sprawą zagrożenia pożarowego jakie pojawiło się w wyniku zbyt silnych efektów pirotechnicznych na scenie.
Do sporego zamieszania doszło podczas wczorajszego koncertu amerykańskiego rockmana Marilyna Mansona na warszawskim Torwarze. W połowie widowiska ogłoszono bowiem, że wszyscy widzowie muszą natychmiast opuścić salę. Co ciekawe, przez pewien czas do uczestników koncertu nie docierały żadne informacje dotyczące powodu nagłej ewakuacji. „Ochroniarz poinformował nas, że wymagane jest natychmiastowe opuszczenie budynku” – mówi jedna z osób bawiących się tego dnia na Torwarze.
Na szczęście wśród fanów amerykańskiego muzyka nie wybuchła panika i wszyscy sprawnie opuścili halę.
Z informacji, które przekazywali widzowie wynika, iż decyzja o ewakuacji hali została podjęta na skutek zagrożenia pożarowego, które powstało w wyniku zbyt silnych efektów pirotechnicznych i zbyt dużego „zadymienia” sceny.
Po 20 minutach pojawiła się oficjalna informacja od organizatorów wydarzenia, którzy ogłosili, iż wszyscy mogą wrócić na swoje miejsca, a koncert będzie kontynuowany.
Marilyn Manson, właściwie Brian Hugh Warner, to amerykański piosenkarz, lider i wokalista zespołu Marilyn Manson. Jest znany przede wszystkim z prowokujących tekstów, kontrowersyjnego wizerunku i zachowania.
źródło: Instagram/MusicTravellers.PL, fakt.pl
Fot. Instagram/MusicTravellers.PL