Włodzimierz Cimoszewicz ma sposób na rozwiązanie napiętej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. – Wystarczy, żeby wicepremier ds. bezpieczeństwa, mamy podobno takiego, powiedział swoim podwładnym, żeby przestali się wygłupiać i przestali łamać prawo – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
Od kilku dni przez Polskę przetacza się szeroka dyskusja na temat losu migrantów oczekujących na wjazd do naszego kraju w Usnarzu Górnym na Podlasiu. Na wstęp nie zgadza się Straż Graniczna i przede wszystkim polskie władze.
Z takim zachowaniem polemizuje wielu przedstawicieli opozycji. – Trzeba im udzielić pomocy, to proste jak drut – ocenił w „Faktach po Faktach” TVN24 Szymon Hołownia. – Tu nie ma co wyważać, tu po prostu trzeba kierować się ludzkim odruchem i trzeba się kierować, jeżeli widzi się potrzebującego na żywo, przy sobie w odległości kilku metrów, po prostu sercem – dodał.
W związku z napiętą na granicy Polski z Białorusią politycy Lewicy złożyli wniosek o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Sprawę skomentował także Włodzimierz Cimoszewicz. W ocenie eurodeputowanego rozwiązanie problemu jest proste i wymaga jedynie interwencji wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
– Rozwiązanie problemu tych kilkudziesięciu ludzi nie wymaga zwoływania Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Wystarczy, żeby wicepremier ds. bezpieczeństwa, mamy podobno takiego, powiedział swoim podwładnym, żeby przestali się wygłupiać i przestali łamać prawo – stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską.
Cimoszewicz przyznał, że doszły go słuchy o urlopie Kaczyńskiego. Jednak w jego opinii nie jest to powód, który stanowiłby przeszkodę podjęcia interwencji przez wicepremiera. – Wszędzie działają telefony, działa internet – argumentuje.
– Wiadomo, że on o tym wszystkim decyduje. Jeżeli nawet nie wydał takiego polecenia, to nie mam wątpliwości, że ci, którzy tak bezprawnie się zachowują, robią to w przekonaniu, że tego się od nich oczekuje. Więc niech temu zaprzeczy – podsumował.