Filip Burkhardt, pomocnik pierwszoligowej Bytovii Bytów, ostatnie tygodnie życia chciałby zapewne wymazać ze swojej pamięci. Córka piłkarza musiała przejść bowiem poważną operację. Wcześniej, podczas badanie tomografem, lekarze wykryli u niej guza.
14 października Filip Burkhardt opublikował w serwisie Twitter dramatyczny wpis.
„W tych trudnych dla Nas chwilach bardzo prosimy o modlitwę za Naszą córeczkę, która walczy o to by z nami zostać” – napisał piłkarz. Do swojego komentarza dołączył zdjęcie dziewczynki.
W tych trudnych dla Nas chwilach bardzo prosimy o modlitwe ? za Naszą córeczke,która walczy o to by z nami zostać. pic.twitter.com/6K9en6QQK3
— Filip Burkhardt (@BurkhardtFilip) October 14, 2018
Początkowo nikt nie wiedział, co tak naprawdę się stało i dlaczego Latika, córeczka Filipa Burkhardta, musi być operowana. Tajemnicy nie wyjaśnił też trener Bytovii Bytów, Adrian Stawski, który podczas konferencji prasowej przed meczem z Chojniczanką tłumaczył nieobecność swojego zawodnika.
„Przyjechaliśmy tu wygrać dla Filipa i jego córki, która walczy o życie. W poniedziałek będzie operowana, dlatego absencja Burkhardta jest uzasadniona. To dla niego trudny okres. Jesteśmy z nim, Magdą i Latiką. Będziemy się modlić o zdrowie twojej córki, Filip” – powiedział opiekun Bytovii.
Filip Burkhardt: niech Bóg zabierze mnie…
Głos w całej sprawie zabrał wreszcie Filip Burkhardt, który udzielił wywiadu serwisowi Weszło.com. W rozmowie zdradził, dlaczego jego córeczka trafiła do szpitala i przeszła poważną operację.
Zawodnik Bytovii przyznaje, że wszystko zaczęło się niepozornie. Latika zaczęła wymiotować, więc wraz z małżonką zabrał dziecko do lekarza.
„Zaniepokoiło nas to bardzo, bo wcześniej nie skarżyła się na takie objawy. Właściwie nie chorowała i była pełna życia… Rano jednak objawy ustały i wszystko wróciło do normy, co, mówiąc szczerze, moją czujność uśpiło. Żona jednak zasięgnęła opinii i poszła z małą do przychodni. Pani doktor powiedział, że wirusów żadnych nie ma i dziewczynka funkcjonuje normalnie. Dla bezpieczeństwa wypisała jednak skierowanie do szpitala, żeby przeprowadzono tam badania” – mówi Filip Burkhardt.
W szpitalu dziewczynce wykonano tomograf, który wykazał, że w organizmie dziecka rozwija się guz. Lekarze podjęli decyzję o przewiezieniu Latiki do szpitala w Gdańsku. Tam miała przejść operację.
„Nie mogę pojąć tego, dlaczego zachorowała moja córeczka? Popełniłem w swoim życiu dużo grzechów, a ona nikomu nie zawiniła i nigdy tego nie zrobi, bo jest wspaniałą osobą. Niech Bóg mnie zabierze z tego świata, a nie mojego małego aniołka. Wydaje mi się, że dla mnie byłby koniec, gdyby Latika od nas odeszła. Nie wyobrażam sobie życia bez niej” – mówi zrozpaczony piłkarz.
Operacja się udała
Na szczęście operacja (trwała 6,5 godziny) dziewczynki przebiegła pomyślnie. Filip Burkhardt przyznaje, że Latika czuje się coraz lepiej. Pierwszy rezonans po zabiegu wykazał, że pozostała jeszcze cząsteczka guza, ale na szczęście zmiana, która pojawiła się u dziecka nie jest złośliwa.
„Oczywiście takie łagodny zmiany mogą przekształcić się w złośliwe, dlatego wszystko trzeba kontrolować. Za trzy miesiące mamy kolejne badania i zobaczymy, co pokażą wyniki. Jeśli – nie daj Boże – wyjdzie, że guz jest złośliwy i rośnie, będą dwa rozwiązania. Kolejna operacja i usunięcie w całości guza, ale nadal nie będzie pewności, że uda się wyciąć to cholerstwo w całości. Drugą opcją jest chemioterapia” – przyznaje piłkarz.
„Oczywiście dowiadywaliśmy się już w klinikach zagranicznych i polskich o różnych metodach, ale na razie nie chcę o tym mówić, bo stan córki jest bardzo dobry. Po prostu mam nadzieję, że nie będziemy musieli korzystać z żadnej z tych opcji” – dodaje.
Cały wywiad z graczem Bytovii Bytów znajdą państwo W TYM MIEJSCU.