Czeskie media opisują historię przytoczoną przez obywatelkę tego kraju. Kobieta wybrała się do Polski na zakupy i… przeżyła szok.
Czeszka wybrała się do przygranicznego miasteczka, aby zrobić zakupy w Polsce. Przekonała ją perspektywa zaoszczędzenia pieniędzy, ponieważ produkty spożywcze są droższe w Czechach niż w Polsce. Zdecydowała się więc udać, jak to określiła, na „zakupową podróż”.
Gdy przybyła na miejsce okazało się, że przed marketem stoi sporo samochodów na czeskich rejestracjach. Zaskoczyły ją też ceny. Np. w przypadku sera – w Czechach kosztował on 120 koron, podczas gdy w Polsce 80. Podobne różnice można było zaobserwować także w przypadku innych produktów.
Kobieta relacjonuje, że podczas zakupów spotkała rodaków. Pewna starsza kobieta przyznała, że ze względów ekonomicznych regularnie jeździ na zakupy do Polski. Zdradziła też, że oszczędności są dla niej bardzo ważne ze względu na niską emeryturę. Wówczas bohaterka tekstu zdała sobie sprawę, że zagraniczne zakupy to dla wielu Czechów nie rozrywka, lecz przykra konieczność.
Kobieta opowiadała też o scenach, które zaobserwowała – parę, która analizowała czy stać ich na droższy ser czy matkę z dzieckiem, które chciało słodycz, a mama musiała dokładnie zapoznać się z zawartością portfela, by wreszcie powiedzieć, że może wziąć tylko jednego cukierka. Czeszka, która na zakupach w Polsce była pierwszy raz, przyznała, że po wyjściu ze sklepu płakała w samochodzie. Dodała, że wcześniej negatywnie wypowiadała się o swoich rodakach jeżdżących na zakupy do Polski określając ich mianem „łowców promocji”. Teraz wiedziała już, że za taką decyzją stoi najzwyklejsza potrzeba wyżywienia rodziny. Więcej TUTAJ.