Prof. Tyll Kruger z Politechniki Wrocławskiej na antenie Polsat News zabrał głos w sprawie dalszego rozwoju pandemii w Polsce. Jego zdaniem, jeśli Polacy nie zachowają się odpowiedzialnie, to z czwartą falą COVID-19 możemy mieć do czynienia już w czerwcu.
W ostatnim czasie obserwujemy regularny spadek zakażeń koronawirusem w Polsce. W związku z tym rząd zdecydował się na stopniowe znoszenie obostrzeń pandemicznych. Już od najbliższej soboty zniesiony ma zostać nakaz zasłaniania ust i nosa na świeżym powietrzu. Otwarte mają zostać również ogródki restauracyjne i kawiarniane, a od poniedziałku do nauki hybrydowej wrócą wszyscy uczniowie szkół podstawowych i średnich.
Obawy w kwestii dalszego rozwoju pandemii ma prof. Tyll Kruger z Politechniki Wrocławskiej, jeden z ekspertów grupy MOCOS zajmującej się prognozowaniem rozwoju pandemii. Jego zdaniem, w maju tendencja spadkowa powinna się utrzymać. „Współczynnik „R”, czyli miara stanu epidemii, który opisuje, ile jedna osoba zaraża kolejnych, jest na poziomie 0,7-0,8. Jeśli współczynnik jest na poziomie mniejszym niż 1, to oznacza, że jedna osoba zaraża mniej niż jedną osobę, a pandemia wyhamowuje” – powiedział.
Zdaniem eksperta, trudniej przewidzieć, co stanie się w czerwcu. Wiele zależy od tego, jak Polacy podejdą do luzowania obostrzeń. „Trudno prognozować, co stanie się w czerwcu. Czwarta fala w czerwcu jest możliwa. To wszystko zależy od zachowania ludzi, przestrzegania restrykcji i noszenia maseczek” – stwierdził.
Prof. Tyll Kruger nie ukrywał również, że problemem może być indyjski wariant COVID-19. „Ten wariant jest bardziej zaraźliwy niż brytyjski i szczepienie też może nie pomóc przy nim” – powiedział. „Kiedy się otworzymy, to damy wirusowi więcej możliwości. Boję się, że będziemy mieli mocną czwartą falę z nowym wariantem” – dodał.
Czytaj także: Każdy może przyjąć drugą dawkę szybciej? Rząd wyjaśnia, jak to zrobić
Źr.: Polsat News