Na początek trzeba sobie wyjaśnić co oznacza słowo „tolerancja” i na czym polega tolerowanie drugiej osoby. Żeby kogoś tolerować, to absolutnie nie muszę się zgadzać ze zdaniem i poglądami narzucanymi mi przez kogoś innego. Tolerancja w żadnym wypadku nie oznacza akceptacji poglądów, które dla mnie są dziwne. Tolerancja polega na uszanowaniu tych poglądów i wyrażeniu swoich, które są zupełnie inne.
Niestety, według środowisk, głównie lewicowych, tolerować kogoś to znaczy bezkrytycznie akceptować i uznawać za normę to, z czym się na co dzień nie zgadzamy i co jest dla nas dziwne. Jeśli nie zgadzam się na związki partnerskie jestem homofobem i faszystą, bo dla lewaków związki osób tej samej płci to norma i muszę się z tym zgadzać i to akceptować. Jeżeli nie zgadzam się na adopcję dzieci przez pary homoseksualne jestem zaściankowym faszystą, homofobem z ciemnogrodu, bo przecież tradycyjny model rodziny to takie średniowiecze. Jeżeli dla mnie czymś nienormalnym jest obcinanie sobie genitaliów i faszerowanie się hormonami by zmienić płeć, to kim jestem? Patrz wyżej…
Tak więc według lewicy, by być nietolerancyjnym wystarczy nie akceptować ich poglądów. Mnie zupełnie nie obchodzi to, że jakiś facet żyje sobie z jakimś drugim gościem, nie obchodzi mnie to co razem robią, nie obchodzi mnie, że jakaś kobieta chce zrobić z siebie mężczyznę i na odwrót, bo przecież każdy może robić co chce. Problem pojawia się wtedy, gdy te osoby próbują wmówić mi i reszcie społeczeństwa, że ich zachowanie jest czymś normalnym. Dla mnie nie jest. Dla mnie to jest dziwne i nie zaakceptuje takich zachowań jako normy, bo to mnie brzydzi, ale czy to powód żeby nazywać mnie faszystą i homofobem?
Brzydzi mnie wiele różnych rzeczy np. gdybym zobaczył rozcięty brzuch człowieka i jego wnętrzności pewnie bym zemdlał. Dla mnie taki widok nie jest czymś, z czym spotykam się na co dzień, nie jest normą, ale dla chirurgów, którzy dziennie przeprowadzają kilka operacji na otwartym brzuchu taki widok nie robi wrażenia. Mnie to jednak brzydzi, czy to powód by nazywać mnie „chirurgofobem”? Czy gdyby chirurdzy na całym świecie stwierdzili, że są dyskryminowani, że nie docenia się ich pracy i że trzeba już od małego uczyć dzieci jak wyglądają wnętrzności w brzuchu, musielibyśmy to zaakceptować? Nie każdy chce to oglądać, nie każdy chce się o tym uczyć, chociaż przecież dla każdego chirurga to takie normalne. Tak samo jak dla każdego homoseksualisty lub osoby z zapędami homoseksualnymi związek osób tej samej płci jest czymś zwyczajnym, tak dla osoby heteroseksualnej już zwyczajne nie jest i taka osoba nie zgadza się na przymusowe wmawianie, że to normalne, tak samo jak wielu z nas nie zgadzałoby się na przymusowe oglądanie wnętrzności człowieka, tylko dlatego, że taki widok dla chirurgów to coś zwyczajnego.
Środowiska lewicowe uparcie jednak dążą do wpajania społeczeństwu, że ich chore zapędy są normą. Przykład Krzysztofa Bęgowskiego pokazuje, że można zrobić praktycznie wszystko ze swoim ciałem i walczyć o zaakceptowanie swoich decyzji przez społeczeństwo, a jak ktoś ich nie zaakceptuje to wiadomo… faszysta, homofob z ciemnogrodu. Powtarzam, to co ten pan zrobił ze swoim ciałem, to, że próbował przerobić się na kobietę i nazwał się Anna Grodzka mnie zupełnie nie interesuje. To jego ciało, jego życie, jego decyzje, ale znowu nie godzę się na to, że narzuca mi się, abym takie zachowania traktował jak coś normalnego, choć dla mnie normalne to nie jest. Sam mam chorą rękę, jest sparaliżowana, gdybym stwierdził, że źle się z nią czuję, chcę ją amputować, bo do niczego mi się nie przydaje to też ludzie musieliby akceptować i uznawać za normę? Nikt by mi tego nie zabronił, ale ciekaw jestem, czy Anna Grodzka pochwaliłaby moją decyzję i pogratulowała odwagi, czy próbowałaby mnie przekonać, że jednak moja ręka na coś mi się jeszcze przyda? Jeżeli facet, spłodził i wychował syna i nagle twierdzi, że źle się czuje w swoim ciele i chce być kobietą, to nie należy uznawać tego jako normy i pochwalać tej decyzji, tylko starać się przekonać tego faceta, że warto być facetem. Tak samo jak mnie należałoby przekonywać, że warto mieć dwie ręce. Tak więc mężczyzna, który obcina sobie „to i owo” by stać się kobietą, ma takie same, albo nawet większe problemy z głową, niż ktoś kto chce amputować sobie chorą rękę.
Lewica by usprawiedliwiać swoje chore zapędy, wymyśla chore ideologie, które mają wyjaśniać ich działania. Gender to najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek wymyślił człowiek. W skrócie mówi o tym, że tak naprawdę nikt nie rodzi się mężczyzną ani nikt nie rodzi się kobietą. Pod przykrywką walki ze stereotypami, robi się dziś w przedszkolach dzieciom wodę z mózgu i chłopców przebiera za dziewczynki, a dziewczynki za chłopców. Jeżeli zapytacie u lekarza o płeć dziecka, nie zdziwcie się jak lekarz odpowie: „zobaczymy za kilkanaście lat”. Anna Grodzka pracowała nad ustawą, która pozwalałaby dzieciom w wieku szesnastu lat ustalać czy chcą być chłopcami czy dziewczynkami. Czy to jest normalne? No ale jak brakuje logicznych argumentów na poparcie swoich tez, zawsze można wymyślić najgłupsze ideologie, które te tezy potwierdzą i tak właśnie powstał Gender. Dla mnie chłopiec to chłopiec, dziewczynka to dziewczynka, a jeżeli po jakimś czasie chłopiec stwierdzi, że chce być dziewczynką, to znak, że jest chory na głowę, a nie, że to jest normalne. Takiemu chłopcu należałoby pomóc i nie namawiać do operacji i łykania hormonów w celu zmiany płci.
Kilkadziesiąt lat temu homoseksualizm został zdjęty z listy chorób na podstawie raportu Alfreda Kinsey’a, który przeprowadzał swoje badania na więźniach skazanych za przestępstwa seksualne i na podstawie zachowań mężczyzn w pubach dla gejów. W wyniku jego obserwacji uznano homoseksualizm za normalne zjawisko. Dla mnie jednak to wciąż jest choroba. Lewica próbuje tłumaczyć, że homoseksualizm jest normalny na podstawie zachowań różnych zwierząt, niektóre rzeczywiście mają zapędy homoseksualne, ale to nie dowód na to, że to jest standard. Mój pies ma padaczkę, czy zatem padaczkę też należy ściągnąć z listy chorób i uznać ją za normę? Nie! Więc jeżeli jakieś zwierze przejawia zapędy homoseksualne, należy stwierdzić, że jest chore, tak samo jak chory jest mój pies na padaczkę. Homoseksualizm towarzyszył ludziom od wieków i zawsze tak będzie, ale nie można tego zjawiska akceptować jako normy i uczyć o nim w szkołach. Bo dziś zaakceptuje się homoseksualizm, a za dziesięć lat pedofilię? Przecież już słychać głosy amerykańskich naukowców, którzy twierdzą, że pedofilia jest zwykłą orientacją seksualną. W Holandii działała legalnie partia pedofilska, która chciała obniżyć wiek inicjacji seksualnej dla dzieci. Tak samo zapowiadał Palikot w programie Moniki Olejnik, który chciał obniżyć ten wiek do 13 lat. Jeżeli w niedługim czasie, pedofilia zostanie zaakceptowana i uznana za normę, to też wszyscy będziemy musieli to zaakceptować, bo inaczej nazwą nas „pedofobami”? Co będzie następne, zoofilia? Dlatego potrzebni są ludzie, którzy walczą z tą patologią i którzy nie akceptują takich zachowań.
Zastanówmy się jeszcze skąd bierze się tzw. nietolerancja wśród społeczeństwa. Najłatwiej będzie mi to opisać na swoim własnym przykładzie. Otóż jestem osobą niepełnosprawną i chciałbym wziąć udział w jakimś maratonie. Mogę? Oczywiście, że mogę, chyba nikt by mi tego nie zabronił, przebiegłbym tyle na ile miałbym sił. Za rok zaprosiłbym znajomych niepełnosprawnych, bawilibyśmy się dobrze, jednak z powodu naszych chorób i tego, że jesteśmy niepełnosprawni nigdy nie udałoby nam się wygrać, ale pewnie zyskalibyśmy szacunek w oczach innych członków maratonu, chwalono by nas za odwagę, determinację itp. Ale sam udział w maratonie by nam nie wystarczał, chcielibyśmy czegoś więcej, chcielibyśmy wygrywać i wtedy głośno byśmy krzyczeli, że jesteśmy dyskryminowani. Zaczęlibyśmy głosić, że szanse wszystkich uczestników powinny być równe na zwycięstwo, że niepełnosprawni powinni zaczynać 20 minut wcześniej bieg, niż zdrowi uczestnicy. Postulowalibyśmy o skrócenie trasy maratonu dla niepełnosprawnych i szukalibyśmy wielu innych udogodnień by sobie pomóc. W imię równości staralibyśmy się wmówić pełnosprawnym, że jesteśmy zdrowi i że powinniśmy mieć takie same szanse na zwycięstwo jak oni. I tu pojawiłby się problem. Wielu pełnosprawnych zaczęłoby odczuwać do nas niechęć (nietolerancję), gdybyśmy na każdym kroku powtarzali im, że potrzebujemy akceptacji, zrównania szans, że jesteśmy normalni tak jak oni. Teraz wyobraźcie sobie, że uczestnicy maratonu to heteroseksualne społeczeństwo, a niepełnosprawni to homoseksualiści… Jeżeli homoseksualiści na każdym kroku wmawiają osobom heteroseksualnym, że są normalni, że należy ich akceptować, dać prawo do zakładania rodzin, do adopcji dzieci, jeżeli wymyśla się chore ideologie typu „Gender” by w przedszkolach chłopców przebierać za dziewczynki i na odwrót, jeżeli paraduje się w dziwacznych strojach, lub nago po ulicy by zaakcentować to, że jest się innym, to niech środowiska homoseksualne z Biedroniem na czele nie dziwią się, że wśród społeczeństwa rośnie tzw. nietolerancja. Tak samo jak wśród uczestników maratonu rosłaby nietolerancja dla osób niepełnosprawnych, które szukałyby zrównania szans.
Niestety w życiu jest tak, że wygrywanie maratonów nie jest przeznaczone dla osób niepełnosprawnych, tak samo jak zakładanie rodzin nie jest przeznaczone dla homoseksualistów. Tego wszyscy powinni się trzymać i nie byłoby problemu, tolerancji czy nietolerancji.
Fot: Op/commons.wikimedia.org