Do kuriozalnej sytuacji doszło w powiecie białobrzeskim. 47-letnia kobieta zadzwoniła na numer alarmowy policji twierdząc, że mąż wyjechał i zostawił ją w domu bez jedzenia. Gdy przybyli na miejsce okazało się, że jej lodówka jest pełna jedzenia…
Funkcjonariusze odebrali zgłoszenie od kobiety, która twierdziła, że jest sama w domu i nie ma niczego do jedzenia. Potraktowali je bardzo poważnie i ruszyli pod wskazany adres. Gdy przybyli na miejsce wraz z pracownikiem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej okazało się, że kobieta ma pełną lodówkę, a policjantów wezwała po to, by… przywieźli jej do mieszkania szynkę. Tak, to nie żart. 47-latka z rozbrajającą szczerością oświadczyła, że nie chciało jej się gotować i myślała, że funkcjonariusze dostarczą jej mięso do domu.
O sprawie informuje portal echodnia.eu, który przytacza wypowiedź młodszego aspiranta, Edwarda Banacha, oficera prasowego białobrzeskiej policji. Funkcjonariusz przyznał, że policjanci przeprowadzili z kobietą rozmowę na temat właściwego wykorzystywania telefonów alarmowych. 47-latka przeprosiła za swoje zachowanie.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
Kobieta przeprosiła policjantów za swój czyn, mówiąc, że wykonała telefon, zanim pomyślała, jednocześnie twierdząc, że zawsze wiedziała, że może liczyć na pomoc policjantów, nawet w takich sprawach – powiedział.
źródło: echodnia.eu
Fot. Pixabay.com