Dariusz Mioduski, prezes warszawskiej Legii, udzielił dziennikowi „Sport”. Podczas rozmowy odniósł się do wydarzeń, które niedawno rozegrały się w krakowskiej Wiśle.
Wisła Kraków przystąpiła do rundy wiosennej ekstraklasy, choć w pewnym momencie wydawało się to niemożliwe. Klub popadł bowiem w gigantyczne problemy finansowe, a potencjalni nabywcy, Vanna Ly oraz Hats Hartling, okazali się – delikatnie rzecz ujmując – niepoważni.
W akcję ratowania klubu zaangażowali się m.in. Jarosław Królewski, Bogusław Leśnodorski, Jakub Błaszczykowski oraz kibice. To głównie dzięki nim Wisła Kraków rozpoczęła rundę i uzyskała – przynajmniej na jakiś czas – finansową stabilność.
Czytaj także: Ekstraklasa 2012/2013: Legia nie popełniła błędu sprzed roku
Ostatnio głos ws. problemów, które zaistniały w krakowskim klubie zabrał prezes Legii Warszawa. Dariusz Mioduski udzielił wywiadu dziennikowi „Sport”, w którym nie potraktował „Białej Gwiazdy” w sposób ulgowy.
„Wisła Kraków jest jedną z najbardziej topowych marek w Polsce, jej miejsce jest zatem bez wątpienia w elicie. Zresztą są też inne kluby z bogatymi tradycjami, jak np. Ruch, Widzew, ŁKS, które mają marki na miarę ekstraklasy. Tyle że aby grać w najwyższej lidze trzeba jeszcze spełniać podstawowe warunki” – powiedział Dariusz Mioduski.
Dariusz Mioduski: Wisła Kraków musi być traktowana, jak wszyscy inni
Dariusz Mioduski w rozmowie ze „Sportem” stwierdził, że pod Wisłę nie powinno się naginać obowiązujących przepisów. Prezes Legii Warszawa uważa, że rozgrywki ligowe w Polsce powinny być stabilne, a kluby, które w nich występują muszą być zarządzane w profesjonalny sposób.
„Wisła musi być traktowana jak wszyscy inni. Cieszę się, że w Krakowie coś pozytywnego się zdarzyło. I jest szansa na uratowanie zasłużonego klubu” – powiedział prezes mistrzów Polski.
W innym wywiadzie, udzielonym Markowi Wawrzynowskiego z serwisowi Sportowe Fakty, Dariusz Mioduski przyznał, że, gdyby Legię było stać, wspomogłaby Wisłę finansowo. Dodał jednak, że w tamtym momencie „Wojskowi” mieli swoje problemy, w związku z czym klub nie miał takiej możliwości.
„Zresztą proszę zobaczyć, że my nie wyrwaliśmy im za darmo żadnych zawodników. A mogliśmy, bo ich agenci się do nas zgłaszali. Aspekty sportowe oczywiście też były ważne” – powiedział.
Czytaj także: Krzysztof Piątek nie jest już liderem klasyfikacji strzelców Serie A