To już koniec zimowej wyprawy na K2 dla Denisa Urubko. Rosyjski alpinista próbował samodzielnie dokonać ataku szczytowego, a następnie zszedł do bazy. Tam w rozmowie z reporterem TVN 24 skomentował swoją decyzję.
Już wcześniej było wiadomo, że na zimowe zdobycie K2 dla Denisa Urubko jest czas do końca lutego, podczas gdy cała wyprawa planowała atak szczytowy do 20 marca. W sobotę pojawiła się informacja, że rosyjski himalaista postanowił bez wiedzy kierownictwa spróbować ataku szczytowego. Później okazało się, że proponował to Adamowi Bieleckiemu, jednak ten nie zgodził się na wyjście w tak trudnych warunkach pogodowych.
Po zejściu do bazy, Denis Urubko powiedział, że jest usatysfakcjonowany swoją próbą. – To była moja szansa na to, by coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Podjąłem się ataku szczytowego i tak naprawdę jestem usatysfakcjonowany, bo to zrobiłem. Bez tego byłbym wściekły – mówił.
Urubko zdradził również, że zawrócił z powodu fatalnych warunków atmosferycznych. – Wróciłem bez zdobycia szczytu. To była bardzo ryzykowna sytuacja. Było bardzo dużo śniegu, a widoczność była zerowa. Warunki były bardzo złe. W takich okolicznościach moją jedyną decyzją musiał być odwrót – powiedział.
Czy rosyjski himalaista przeprosiłby towarzyszy wyprawy za swoją decyzję? Jego odpowiedź nie pozostawia wątpliwości. – Myślę, że nie mam za co przepraszać. Oni też nie są aniołami. Krzysztof Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem. Ok, jesteśmy mężczyznami, himalaistami – nikt nie przeprosił mnie za ich błędy i moje zdanie zostaje takie samo – dodał.
Pozostali himalaiści kontynuują próbę zimowego zdobycia K2. Mają czas do 20 marca.