Ogromnej tragedii doświadczyli rodzice 4-letniej Oli z Leska. Przez cztery dni chodzili do lekarzy, którzy bagatelizowali problem. Gdy dziewczynka trafiła do szpitala, nie udało się jej już uratować. Teraz sprawą zajmie się prokuratura.
Dramat dziewczynki i jej rodziców rozpoczął się w niedzielę, 4 marca. Wówczas zaczęła ona kaszleć i dusić się, a do tego pojawiły się wymioty. Mama zabrała córkę do przychodni, gdzie pediatra zdiagnozował u niej zapalenie krtani.
Następnego dnia okazało się, że objawy 4-latki jeszcze się nasiliły. Ponowna wizyta u lekarza przyniosła jednak tylko potwierdzenie diagnozy. Dopiero przy trzeciej wizycie córka dostała antybiotyk. Jak powiedziała mama dziewczynki, chwilę się ona przespała, ale po przebudzeniu objawy wróciły.
W końcu rodzice zdecydowali się zawieźć dziewczynkę do szpitala. Jej tata przyznaje, że trzymał ją na rękach, gdy poprosiła go o picie, a następnie zemdlała. Przez 2,5 godziny trwała akcja reanimacyjna, podczas której lekarze starali się uratować życie 4-latce. Niestety, było już za późno i dziewczynka zmarła.
Czytaj także: \"Pamiętaj, abyś nie prosiła ich o łaskę!\" - generał August Emil Fieldorf \"Nil\
Całą sprawą zajmie się teraz Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, która wyjaśni, czy doszło do zaniedbania po stronie lekarzy. Przeprowadzona została już sekcja zwłok 4-latki, jednak nie dała ona jednoznacznej odpowiedzi na temat przyczyny śmierci. – Prowadzone są badania histopatologiczne i inne tkanek, które być może pozwolą ustalić przyczynę zgonu. W sprawie zeznawali już oboje rodzice. Obecnie prokurator zaznajomił się z aktami postępowania, zaplanował kolejne czynności – poinformował rzecznik prasowy prokuratury, Mariusz Chudzik.
Sami rodzice liczą na to, że sprawa zostanie wyjaśniona. – Nie chcemy nikogo pochopnie obwiniać, ale liczymy, że wszystko zostanie rzetelnie wyjaśnione – mówią.